– To Kancelaria Prezydenta winna powiadomić Kancelarię Premiera o tej wizycie, ta sprawa dotyczy relacji między tymi dwiema instytucjami – uważa Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ. A to dlatego, że – jak twierdzi – kluczowe osoby w państwie na ogół wzajemnie się powiadamiają o wizytach, które organizują. Tę przygotowywał Pałac Prezydencki. – Oni przygotowywali zasadnicze materiały i program. MSZ sporządza też jakieś materiały dla urzędników prezydenta, ale to tylko techniczna sprawa – mówi Paszkowski.
Jednak otoczenie głowy państwa twierdzi, że dochowano wszelkich procedur. Kancelaria Lecha Kaczyńskiego zapewnia, że już 11 stycznia poinformowała protokół dyplomatyczny i sekretariat ministra spraw zagranicznych o tym, iż wysłano zaproszenie do prezydenta Azerbejdżanu. A 22 stycznia – że Alijew je przyjął. – Urzędnicy MSZ z nami współpracują w przygotowaniach, czyli wiedzą o wizycie – mówi Tomasz Brzeziński z biura prasowego prezydenta.
Politycy sugerują, że albo ministrowie w Kancelarii Premiera zapomnieli powiadomić Tuska o planowanej wizycie, albo on sam o niej zapomniał. Tym bardziej że – jak przyznaje rzecznik rządu Agnieszka Liszka – protokół dyplomatyczny poinformował kancelarię Tuska o wizycie Alijewa 19 lutego. Dopiero trzy dni później premier spotkał się z prezydentem Kaczyńskim.