Partia walczy!

Aktywnych towarzyszy została w demokratycznej Polsce garstka. Ale ich poglądy niewiele się zmieniły od czasów rewolucji październikowej

Publikacja: 12.01.2013 00:01

Jutrzenka rewolucji wschodzi co kwartał

Jutrzenka rewolucji wschodzi co kwartał

Foto: Archiwum

Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

O tym, jaką siłą dysponują w dzisiejszej Polsce wyznawcy Lenina, świadczy  proces rekrutacji ochotnika, który e-mailowo zgłasza chęć przystąpienia do największej organizacji komunistycznej nad Wisłą – Komunistycznej Partii Polski. Na spotkaniu na ławce na jednym z przystanków w centrum Warszawy wita nas pan Adam, członek ścisłego kierownictwa partii na Mazowszu. Ten na oko 80-letni mężczyzna upewnia się, że nikt inny nie przysłuchuje się rozmowie, po czym zaczyna od ostrzeżenia. – Proszę pamiętać, aby absolutnie nie afiszować się sympatiami komunistycznymi w miejscu pracy. Znam wielu komunistów, którzy najpierw byli napiętnowani, a potem pozbawieni pracy z powodu swojej afiliacji politycznej – mówi cicho, z przejęciem.

Aktywista na spotkanie przyniósł ze sobą plik dokumentów, wśród których znajduje się m.in. program partii i „Brzask", miesięcznik propagandowy KPP. W najnowszym numerze można się zapoznać m.in. z referatem „Doświadczenia polskiego ruchu komunistycznego i nasza droga do socjalizmu-komunizmu".

Nasz rozmówca był członkiem PZPR od 1951 roku aż do końca PRL. Jego zdaniem w III RP komuniści są dyskryminowani, SLD to partia burżuazyjna, a „prawdziwi" komuniści mają problemy finansowe, przez co partia nie może „rozwinąć skrzydeł". Na liście trosk znalazła się też młodzież maoistowska, której postulaty doprowadzają pana Adama do rozpaczy.

– Ostatnio byłem na spotkaniu, na którym młodzi maoiści zaczęli coś przebąkiwać o wysadzaniu samochodów. Co to za głupota! Przecież zanim oni cokolwiek wysadzą, to policja ich wsadzi do aresztu! – denerwuje się. Największym jednak zmartwieniem jest liczba działaczy. Okazuje się bowiem, że według naszego rozmówcy  w całej Polsce KPP udało się zgromadzić dwa tysiące członków i drugie tyle sympatyków. Większość z nich to ludzie w podeszłym wieku, ale partia ma też własną młodzieżówkę. Tyle tylko, że w ciągu dwóch lat działalności młodzieżówki KPP na Mazowszu w jej szeregi weszło pięć osób.

Pan Adam z dumą prezentuje legitymację członkowską KPP z numerem 2. Odkąd w 2002 roku współzakładał KPP, partia praktycznie stoi w miejscu. Najważniejszą okazją do działania są oczywiście pochody pierwszomajowe, na których grupka siwych głów maszeruje, niosąc transparent „Praca – Sprawiedliwość – Pokój – Komunistyczna Partia Polski". Dzisiejsza KPP, nawiązująca do partii o tej samej nazwie, działającej w II RP w latach 1918–1938, przypomina na swojej stronie internetowej o urodzinach Bolesława Bieruta, piętnuje działalność „imperialistów" i  opłakuje śmierć Stalina. W sprawach gospodarczych opowiada się m.in. za budowaniem PGR i wprowadzeniem 30-godzinnego tygodnia pracy.

Gęstniejący deszcz sprawia, że aktywista partii postanawia przenieść spotkanie rekrutacyjne do swojego bloku, mieszczącego się nieopodal przystanku. Zaprasza nas do malutkiego lokalu na parterze, będącego siedzibą komitetu lokatorskiego, któremu przewodniczy. Uwagę zwracają puste ściany. – Tu nie mogę nic wieszać, bo to lokal wspólnoty mieszkaniowej – tłumaczy gospodarz. – W moim mieszkaniu mam oczywiście w dużym pokoju portret towarzysza Lenina. A ostatnio syn powiesił obok portretu towarzysza Lenina mały portrecik Hugo Chaveza.

W lokalu nasz rozmówca rozpoczyna też wykład o roli KPP. – Burżuazja nigdy nie dopuści komunistów do władzy w wyniku wyborów. To musi być rewolucja. Ale rewolucja bezkrwawa nigdy nie wychodzi. Bezkrwawa rewolucja odbyła się w Hiszpanii w 1936 roku i została szybko zlikwidowana – mówi. – Przed nami stoi bardzo duża praca organizacyjna, uświadamiania ludzi. Dziś w Polsce nie ma wielkoprzemysłowego proletariatu, tylko są ludzie pracy. Trzeba uświadamiać proletariat z małych zakładów pracy.

Choć warszawski działacz partyjny jedyną możliwość wprowadzenia komunizmu widzi w rewolucji, to jego stosunek do kwestii likwidowania „wrogów klasowych" jest trudny do uchwycenia. Z jednej bowiem strony twierdzi, że rewolucja nie może być bezkrwawa, żeby była skuteczna, ale z drugiej strony poproszony o ocenę stalinizmu mówi, że „za dużo polało się wtedy krwi".

Pod koniec rozmowy syn znosi z mieszkania plik pism, które partia otrzymuje z ambasady Korei Północnej. – W tym roku pięciu towarzyszy wyjechało do Korei Północnej i na spotkaniach po powrocie pozytywnie oceniali sytuację w tym kraju – ludzie żyją na poziomie względnie dobrym i są dobrze ubrani. Podobno Pyongyang wygląda jak cud! Wierzę im, bo mówili, że jeździli po Korei tam, gdzie chcieli, a nie tam, gdzie władza chciała ich zabrać! – opowiada pan Adam.

W porównaniu z muzealną KPP trockiści zgrupowani wokół portalu internetowego Władza Rad są wulkanem energii. O wiele bardziej dobitnie niż członkowie KPP wykładają też na portalu swoje credo: „Jesteśmy komunistami. Za swój nadrzędny cel polityczny stawiamy obalenie opartego na wyzysku systemu kapitalistycznego i wprowadzenie socjalizmu. Nie mamy najmniejszych złudzeń co do możliwości »dostosowania« systemu kapitalistycznego do potrzeb klasy robotniczej".

Nasze spotkanie z trockistami z Władzy Rad staje pod znakiem zapytania ze względu na burżuazyjny nagłówek e-maila, który przesłaliśmy na adres portalu. Wysłanie wiadomości zaczynającej się od utartego „Szanowni Państwo" to kardynalny błąd. „Nie Szanowni Państwo, lecz Szanowni Towarzysze!" – brzmi reprymenda. Na szczęście opowieść o na poły konspiracyjnym kółku marksistowskim pomaga ocalić wiarygodność.

Prawdziwa konspiracja rozpoczyna się jednak, gdy zaczynamy aranżować spotkanie. Telefony z numerów zastrzeżonych, żadnych imion, zmiany miejsca spotkania – wszystko po to, by ostatecznie trafić do... siedziby Polskiej Partii Pracy przy placu Zbawiciela w centrum Warszawy.

Drzwi kandydatowi na współpracownika otwiera młody, 20-letni mężczyzna. Nawet na powitanie nie pada żadne imię. Przy gościnnie zaparzonej kawie rozpoczyna się rozmowa rekrutacyjna. – Co jest celem trockistów? – pytam. – Na razie dyskutujemy, edukujemy, pikietujemy i tworzymy kadry, by zaistnieć w przyszłości – słyszę. – Polska Partia Pracy absolutnie nie jest naszym ideałem, ale doszliśmy do wniosku, że z tą partią jest nam najbardziej po drodze.

Nam, czyli komu? „Kolektyw redakcyjny" portalu to 13 osób używających pseudonimów. Władzy Rad w pierwszym momencie nie kojarzy nawet rzecznik PPP Patryk Kosela. Dopiero po chwili przypomina sobie, że to właśnie trockiści z portalu na tegoroczny pochód pierwszomajowy przyszli z czerwonym transparentem, na którym widniał sierp i młot oraz podobizna Lenina.

Prokuratura nie widzi wprawdzie zagrożenia ze strony Władzy Rad, ale dywagacje młodego trockisty wydają się wychodzić nieco poza czysto teoretyczne zainteresowanie rewolucyjnym marksizmem. Nasz rozmówca szansy na rewolucję upatruje bowiem w kryzysie strefy euro. – Lenin mówił, że rewolucja ma miejsce wtedy, gdy doły nie chcą żyć po staremu, a góra nie może rządzić po staremu. To tak powoli zaczyna wyglądać teraz w UE. Jest możliwe, że w perspektywie kilku lat może się pojawić sytuacja dobra do rewolucji.

Co ciekawe, członka „kolektywu redakcyjnego" Władzy Rad bardzo cieszy integracja europejska. – Piękna sprawa, że jadąc na rozmowy z towarzyszami z Niemiec, nie trzeba brać paszportów. Poza tym, jeżeli kraje się integrują, to łatwiej przenieść rewolucję z jednego kraju do drugiego. I to jest dobre, i to należy popierać!

*imię bohatera zostało zmienione

Lipiec 2012

Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

O tym, jaką siłą dysponują w dzisiejszej Polsce wyznawcy Lenina, świadczy  proces rekrutacji ochotnika, który e-mailowo zgłasza chęć przystąpienia do największej organizacji komunistycznej nad Wisłą – Komunistycznej Partii Polski. Na spotkaniu na ławce na jednym z przystanków w centrum Warszawy wita nas pan Adam, członek ścisłego kierownictwa partii na Mazowszu. Ten na oko 80-letni mężczyzna upewnia się, że nikt inny nie przysłuchuje się rozmowie, po czym zaczyna od ostrzeżenia. – Proszę pamiętać, aby absolutnie nie afiszować się sympatiami komunistycznymi w miejscu pracy. Znam wielu komunistów, którzy najpierw byli napiętnowani, a potem pozbawieni pracy z powodu swojej afiliacji politycznej – mówi cicho, z przejęciem.

Pozostało 90% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo