Zdaniem separatystów chodzi o bezzałogową maszynę, która była wykorzystywana do celów szpiegowskich i prowadziła rekonesans nad terytorium Abchazji. – Trwają poszukiwania szczątków – mówi przedstawiciel władz republiki Rusłan Kiszmarija.
Gruzińskie władze przyznają, że odnotowały silną eksplozję na terenie Abchazji, ale zapewniają, że żaden z ich samolotów nie ucierpiał. – To tylko propaganda. Nie pierwszy raz separatyści ją stosują. Nasze maszyny nie odbywały w tym czasie lotów nad terytorium kontrolowanym przez separatystów – stwierdziła rzeczniczka gruzińskiego resortu obrony Nana Intskirveli. Gruzja oświadczyła też, że nie ma bezzałogowych samolotów szpiegowskich.
Eksperci obawiają się jednak, że jeśli prowokacji i incydentów będzie więcej, zbrojny konflikt, jaki na początku lat 90. separatyści prowadzili z Gruzją, może odżyć. – Nie wykluczam, że dojdzie do poważnych starć między Gruzją i separatystycznymi republikami Abchazją i Osetią Południową. Wykluczam jednak konflikt wojskowy między Rosją a Gruzją – mówi „Rz” Dmitrij Babicz, publicysta miesięcznika „Russia Profile”, ekspert ds. międzynarodowych.
Abchazja i Osetia Południowa, gdzie mieszka spora mniejszość rosyjska, mogą liczyć na poparcie Moskwy. Przez wiele lat separatyści byli wspierani przez rosyjskie wojska. Ostatnio konflikt wygasł, ale w zeszłym tygodniu prezydent Władimir Putin zapowiedział, że będzie udzielał politycznego wsparcia separatystycznym regionom. Władze w Tbilisi oceniły to za de facto uznanie niepodległości obu regionów. Moskwę skrytykowały Stany Zjednoczone i Unia Europejska.
W piątek prezydent Putin próbował łagodzić napięcie w relacjach z Tbilisi, jakie wywołało jego oświadczenie. Rosyjskie MSZ ogłosiło, że Moskwa zniesie część restrykcji, jakie w ostatnich latach nałożyła na Gruzję. Chodzi m.in. o embargo na gruzińskie towary.