Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali

Wraz z ujawnieniem przez Onet „ukrytego mieszkania Karola Nawrockiego” kampania prezydencka może wkroczyć na nowy poziom: kampanii haków. Czy tak będzie – pokażą najbliższe godziny i dni. Kto na niej zyska, a kto polegnie – mogą być niespodzianki. Na pewno będą emocje – choć niekoniecznie dobre.

Publikacja: 03.05.2025 17:11

Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

  „Kampania negatywna jest podstawą każdej kampanii wyborczej” – uważają wręcz niektórzy politolodzy, np. Marek Migalski. Doradzał sztabom: „zrzucajcie bomby na przeciwnika dzień po pierwszej turze wyborów”. Drugie mieszkanie Nawrockiego wypłynęło jednak wcześniej, ponad dwa tygodnie przed pierwszą turą. Jest to pewnego rodzaju kampanijna niespodzianka. I wielka gratka dla konkurentów – oczywiście najbardziej dla sztabu Rafała Trzaskowskiego.

Narzekaliśmy, że kampania jest niemerytoryczna, że kandydaci nie rozmawiają o ważnych sprawach dla Polaków, tylko się kłócą i atakują, że stosują różne – niezbyt wyszukane – triki, by budować sobie poparcie. No ale takich typowych haków na razie nie było. To być może już są. I to może dużo zmienić.  

Nawrocki wspomniał w debacie w „SE”, że ma jedno mieszkanie, a dziennikarze Onetu dokopali się do drugiego lokalu. Czyli rzecz wydaje się ważna, ale jednak w miarę drobna. Z pozoru. Takie drobne sprawy najbardziej się niosą. „Najlepsza jest obyczajówka, (...). Dobre są też sprawy finansowe, ale proste i dotyczące niezbyt dużych kwot. Im mniejsza kwota, np. kilka tysięcy złotych z publicznych pieniędzy wydanych na pedikiurzystkę, tym większa siła rażenia” – mówił Marek Migalski w wywiadzie dla „Plusa Minusa” w lutym tego roku.

Drugie mieszkanie Nawrockiego – nieścisłość czy kłamstwo

To, że jeden z dwóch głównych kandydatów na prezydenta Polski dał się złapać na takiej nieścisłości?/kłamstwie? (Czytelniku, dobierz sobie sam właściwe słowo) ujawnia jego brak doświadczenia jako wyborczego debiutanta i brak politycznej rutyny. Nikt z większym doświadczeniem startu w różnych wyborach nie powinien tak się dziecinnie podłożyć.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia

  Rzeczniczka kandydata na prezydenta, Emila Wierzbicka, szybko coś odpowiedziała: że „wszystkie informacje o posiadanych mieszkaniach dr Karol Nawrocki zawierał od lat w oświadczeniach majątkowych”, że były podawane służbom, które udzielały mu certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, a lokal „jest w dyspozycji osoby, którą od wielu lat, jeszcze jako działacz społeczny w gdańskiej dzielnicy Siedlce, jako jedyny opiekował się dr Karol Nawrocki”.

Czyli jest kłopot z pamięcią kandydata, ale jakby nie ma aż tak dużej afery, bo w oświadczeniach majątkowych Nawrocki nie ukrywał drugiego mieszkania. Jednak sprawa już ruszyła i żyje swoim życiem. Jest prosty przekaz, a takie są najlepsze: powiedział, że ma jedno mieszkanie, a ma dwa. Ten trop podchwyciła TVP w swoim głównym serwisie „19.30” w środę 30.04, robiąc z „ukrytego mieszkania Karola Nawrockiego” mocno rozbudowaną wiadomość.  

TVP: Nawrocki to „Batyr” i krętacz

  I teraz intrygujące jest, jak rzecz się dalej rozwinie. Dobrze, że ze strony sztabu Karola Nawrockiego jakieś wyjaśnienie szybko padło. Ale z drugiej strony – to już działa jak lawina. Zaczyna się od rzuconego w przestrzeń publiczną oskarżenia, potem obrasta ono swoim ciągiem dalszym, by skończyć na stratach sondażowych, czy wręcz, w najgorszym wariancie, na klapie wyborczej.

Bo każde słowo w tej sprawie, które pada ze strony sztabu Karola Nawrockiego i jego samego, będzie bardzo dokładnie analizowane przez sztaby rywali, zwłaszcza oczywiście przez sztab Rafała Trzaskowskiego. I każdy ewentualny brak precyzji rzeczniczki Nawrockiego odwróci się w sposób zwielokrotniony przeciw „obywatelskiemu” kandydatowi popieranemu przez PiS.

Jak to może zadziałać? Warto prześledzić sytuację sprzed półtora miesiąca, po wpuszczeniu w przestrzeń kampanijną przez dziennikarzy telewizji wPolsce24 newsa o napisaniu 7 lat temu przez Karola Nawrockiego pod pseudonimem Tadeusz Batyr książki „Spowiedź Nikosia zza grobu”. W serwisie informacyjnym „19.30” telewizja publiczna znajdowała przez kilka dni pretekst, by odgrzewać tę sprawę, cytować wypowiedzi, przepytywać na ten temat polityków, a przede wszystkim by emitować odnaleziony w swoich zasobach obrazek, kiedy to Batyr chwali Nawrockiego. Powtarzany dzień po dniu news utrwalał się widzom jako przekaz, że kandydat to „Batyr” i krętacz. Telewidzom wszystko się zgadzało, bo już z wielu wcześniejszych wiadomości wiedzieli, że Nawrocki jest sztywniakiem i prostakiem, który nie umie sklecić poprawnie jednego zdania i ucieka, gdy ma odpowiedzieć na pytanie dziennikarza.  

Czytaj więcej

Nowy sondaż po debacie prezydenckiej. Karol Nawrocki nieco bliżej Rafała Trzaskowskiego

  W kontrze do Nawrockiego/Batyra TVP przeprowadziła pełen kurtuazji wywiad w emitowanym po „19.30” „Pytaniu Dnia” z Rafałem Trzaskowskim, który akurat też napisał książkę. Widzowie nie mogli mieć wątpliwości, że w tym wypadku była to dobra i słuszna książka. Prowadząca dziennikarka nie dociskała nadmiernie trudnymi pytaniami kandydata, dając mu pole do długiego wypowiadania się na różne tematy, raczej jako ekspert, a nie polityk. I dopiero na koniec żartobliwie pogroziła, że zarzuci go trudnymi pytaniami po przeczytaniu jego książki, jeśli napisał tam jakieś głupie rzeczy. Ten moment jednak nie nadszedł.

Długa kampania negatywna TVP wobec Karola Nawrockiego przyniosła efekt – notowania kandydata spadały.  

Kampanię negatywną można przegrzać

  Ale kij ma dwa końce i warto, by sztaby dobrze przemyślały, czy zaczynać walkę na haki. Pokusa wejścia w kampanię negatywną jest oczywiście bardzo duża. Warto jednak pamiętać, że nie jest ona gwarancją sukcesu, a tylko możliwością sukcesu. Gdy się przegrzeje temat, można nim nieoczekiwanie oberwać.

Ten sam przykład, który przytoczyliśmy wyżej jako skuteczną kampanię negatywną – gdy „19.30” wytrwale w kolejnych emisjach grillowała Nawrockiego za Batyra – może być jednocześnie przestrogą przed posługiwaniem się taką kampanią. Widzowie, raczeni tym obśmiewaniem Nawrockiego przez wiele dni, rzeczywiście uwierzyli, że kandydat nie umie sklecić poprawnie zdania, a jak już, to nie ma w tym, co mówi, sensu. W efekcie dla wielu z nich debata w Końskich była szokiem: usłyszeli i zobaczyli, że jest inaczej. Wystarczył jego poprawny występ w Końskich, by w sondażach ostatecznie zdystansował depczącego mu po piętach Sławomira Mentzena i zaczął doganiać króla sondaży Rafała Trzaskowskiego. Inną sprawą jest to, że punkty, które po tej debacie Nawrocki podniósł, leżały na ziemi. Teraz poprzeczka jest już wyżej i – jak widać po debacie w „SE” – przeskoczyć ją jest już obywatelskiemu kandydatowi o wiele trudniej.  

Dwa mieszkania Nawrockiego: prezent na majówkę

  Sprawa dwóch mieszkań Nawrockiego już odegrała swoją rolę w kampanii. Tuż przed majówką Polacy dostali temat do przemyśleń, do rozmów przy grillu. Dni, które zapowiadały się jako kampanijnie stracone, zostały w ostatniej chwili zagospodarowane wyborczo. Cieszyć się może sztab Trzaskowskiego, sztab Nawrockiego ma na pewno zgryz i ta majówka nie jest dla niego beztroska. Choć taka się zapowiadała, bo notowania kandydata rosły.

Co dalej? Dało się zauważyć, że sztab Nawrockiego nie odreagował z automatu żadnym hakiem na głównego rywala. Odpowiedź rzeczniczki jest merytoryczna, ale defensywna. Może to oznaczać, że albo sztab nie ma nic w zanadrzu, albo uznał, że to jeszcze nie jest ten moment.

Faktycznie sytuacja sondażowa nie jest oczywista i trendy nie są przesądzające. Nie do końca wiadomo, kto jest rozpędzony, a kto jedzie na oparach. Łatwo coś zepsuć. Tak jak korci, aby zaangażować się w kampanię na haki, tak samo jest pokusa, aby nic nie robić, skoro dobrze idzie. Wiadomo jedno: jeśli Rafał Trzaskowski nie dowiezie wyraźnej przewagi nad Karolem Nawrockim do wyborów w I turze, wynik II tury może zaskoczyć. Nawrocki natomiast na pewno marzy o mijance z rywalem już teraz i powtórzeniu sukcesu Andrzeja Dudy z Bronisławem Komorowskim w 2015 roku.  

Czytaj więcej

Machcewicz o Nawrockim: Człowiek niezwykle brutalny, mam nadzieję, że nie wygra

  Ma nad czym myśleć też sztab Rafała Trzaskowskiego. Kandydat sprawiał ostatnio wrażenie, jakby grał już na drugą turę. Po okresie przeganiania z Polski migrantów i zabierania ukraińskim matkom 800+, jeśli poza wychowywaniem dzieci nie pracowały zarobkowo, ostatnio wydawał się bardziej koncyliacyjny, m.in. wspomniał o budowaniu wspólnoty – takie słowa kojarzymy raczej z drugą turą, a nie z pierwszą. Zaangażowanie się teraz w kampanię negatywną byłoby zrobieniem kroku wstecz. Przyznaniem się do niepokoju o pewne zwycięstwo w pierwszej turze – skoro trzeba zacząć zrzucać na rywala bomby.

Pozostali kandydaci w mniejszym i większym natężeniu zapewne podchwycą temat dwóch mieszkań Nawrockiego. Ma to jednak stosunkowo mniejsze znaczenie. Natomiast warto obserwować, jak zachowa się telewizja publiczna – czy przystąpi do wielodniowego eksploatowania tematu, tak jak eksploatowała temat Nawrocki/Batyr czy Mentzen/hulajnoga.  

Kampania negatywna: niejednoznaczna lekcja z historii

Kampania negatywna ma w Polsce długą tradycję. Lech Wałęsa bez wątpienia pokonałby i bez niej Stanisława Tymińskiego w wyborach prezydenckich w 1990 roku, ale upowszechnienie informacji, że Tymiński bije żonę, na pewno tę przewagę Wałęsy zwiększyło.

W kampanii w 2005 roku przekłamane wypowiedzi Anny Jaruckiej, zaproszonej przed sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen przez Konstantego Miodowicza (PO), doprowadziły do wyeliminowania z kampanii Włodzimierza Cimoszewicza. Duża część jego lewicowych wyborców wsparła Donalda Tuska, co pomogło mu wygrać I turę. Jednak ostatecznie II turę Tusk wyraźnie przegrał – do czego przyczyniło się upowszechnienie przez Jacka Kurskiego sprawy „dziadka z Wehrmachtu”.

W najbliższych godzinach i dniach przekonamy się, w którą stronę pójdzie kampania. Czy zaczną wypływać kolejne newsy o kandydatach, czy kampania pozostanie ostra – ale nie negatywna, w klasycznym rozumieniu. Dla nas jako wyborczych kibiców pewnie wariant pierwszy byłby bardziej intrygujący – choć, jeśli kampania zamieni się w totalną wojnę na haki, może to też zadziałać zniechęcająco. I obniżyć frekwencję. A dla nas jako obywateli kochających swój kraj – to nieraz może lepiej, jak jest trochę nudniej. I bez kampanii negatywnej mamy poczucie, że nasza polska wspólnota jest zdruzgotana i nie do posklejania.

  „Kampania negatywna jest podstawą każdej kampanii wyborczej” – uważają wręcz niektórzy politolodzy, np. Marek Migalski. Doradzał sztabom: „zrzucajcie bomby na przeciwnika dzień po pierwszej turze wyborów”. Drugie mieszkanie Nawrockiego wypłynęło jednak wcześniej, ponad dwa tygodnie przed pierwszą turą. Jest to pewnego rodzaju kampanijna niespodzianka. I wielka gratka dla konkurentów – oczywiście najbardziej dla sztabu Rafała Trzaskowskiego.

Narzekaliśmy, że kampania jest niemerytoryczna, że kandydaci nie rozmawiają o ważnych sprawach dla Polaków, tylko się kłócą i atakują, że stosują różne – niezbyt wyszukane – triki, by budować sobie poparcie. No ale takich typowych haków na razie nie było. To być może już są. I to może dużo zmienić.  

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne