Referendum to efekt afery sopockiej, w wyniku której prokuratura postawiła Karnowskiemu osiem zarzutów. By było ważne, do urn musiało pójść co najmniej trzy piąte z tych, którzy wzięli udział w ostatnich wyborach samorządowych, czyli prawie 11 tys. sopocian z ponad 32 tys. uprawnionych do głosowania. Do chwili zamknięcia wydania „Rz” ostatecznych wyników nie było.
Według oficjalnych wyników podanych przez Miejską Komisję Wyborczą do urn wybrało się 13.020 mieszkańców kurortu. Frekwencja wyniosła 40,02 proc. Za tym, aby Karnowski pozostał na stanowisku prezydenta miasta, głosowało 8037 osób, przeciwko były 4892.
Referendum przebiegało spokojnie. Rano i wczesnym popołudniem przed komisjami tłumów nie było. Ale późnym popołudniem nieoficjalne informacje mówiły, że frekwencja jest wystarczająca, by wyniki referendum były wiążące.
Jak decydowali mieszkańcy? Głosowanie przeciwko Karnowskiemu zapowiadał premier Donald Tusk. – Jestem za odwołaniem prezydenta Sopotu, bo dla mnie najważniejsze są standardy, według których osoby obciążone prokuratorskimi zarzutami powinny zostać odsunięte od pełnienia funkcji – zapewniał. Na referendum przybył z żoną i córką.
– Z dwojga złego Karnowskiego – mówiło „Rz” starsze małżeństwo: 70-letnia pani Aleksandra i 75-letni pan Alojzy. Czemu wsparli prezydenta? – Nie chcemy tu PiS – tłumaczyli. – Mamy do niego zastrzeżenia, ale nie jest zły.