W wieczór poprzedzający porwanie Krzysztofa Olewnika odbyły się dwie imprezy: ta, o której wiadomo i późniejsza, podczas której ktoś został postrzelony lub zamordowany – to nowa hipoteza śledczych badających tę sprawę.
Hipotezę o dwóch przyjęciach i ewentualnym morderstwie ujawnił wczoraj TVN24. pl. – Potwierdzam jedynie, że w mieszkaniu Krzysztofa Olewnika znaleźliśmy ślady krwi nienależące do domowników ani uczestników wieczornego przyjęcia. Ustalamy, czyja to krew – mówi “Rz” Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Jak wcześniej ujawniła “Rz”, śledczy odkryli ślady krwi dzięki specjalnym urządzeniom w grudniu 2009 r., osiem lat po porwaniu Olewnika. Była na kanapie i za listwami przy ścianie.
Badania DNA wykazały, że to krew dwóch osób: mężczyzny i kobiety. Nie była to krew nikogo z rodziny Olewników ani żadnego z gości imprezy, którą w 2001 r. urządzono w domu dla policjantów (oficjalnie pretekstem do jej wyprawienia miały być przeprosiny za wcześniejszy incydent – Krzysztof nie chciał pokazać drogówce dokumentów). Goście wyszli godzinę przed północą. Potem Olewnik został porwany.
Na początku śledztwa znaleziono też w mieszkaniu łuskę od naboju. Dlatego pojawiła się m.in. hipoteza, że po przyjęciu dla policjantów, w nocy odbyła się biesiada, podczas której ktoś został zabity.