„Rz” zaalarmował dr Tomasz Sioda, ordynator oddziału noworodkowego Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu. Uważa, że sąd chce niesłusznie odebrać nowo narodzone dziecko jego pacjentce.
Podolany – willowa dzielnica na peryferiach Poznania. Do domu przy bocznej uliczce wiedzie furtka, której strzeże wiklinowy pies. Obok płonie znicz. Na murze napis: "Edith wywleczona przez policyjnych bandytów, zadręczona na śmierć”. Tu mieszkają Agnieszka K. i jej partner Marek Ł.
Dr Sioda już w 2008 r. pisał w ich sprawie do sądu: "Dotychczasowe postępowanie sądu rodzinnego oraz innych instytucji państwowych okazało się całkowicie nieskuteczne co do zapewnienia dobra dzieciom pani K. i pana Ł., im samym oraz co do zapobiegania tragediom życiowym (...) w celu uniknięcia dalszych tragedii trzeba przyjąć inne postępowanie: (...) zostawić ich w spokoju”.
Agnieszka K., lat 34, skończyła technikum. Urodziła siedmioro dzieci: dwoje zmarło, czworo w rodzinach zastępczych, ostatnie lada dzień zostanie odebrane. Na razie leży w szpitalu, bo lekarze wykryli u niego żółtaczkę.
Spotykamy się w gabinecie ordynatora. Na pytania odpowiada krótko, ale sensownie.