Prokurator generalny powiedział, że nie zgadza się z niektórymi tezami prokuratora płk. Mikołaja Przybyła z Poznania, który bronił decyzji procesowych podjętych w tamtejszej prokuraturze.
Przed południem, w przerwie konferencji prasowej w poznańskiej prokuraturze wojskowej, płk Przybył strzelił do siebie z prywatnej broni. Z obrażeniami głowy prokurator został przewieziony do szpitala.
Oświadczenie Przybyła miało związek z umorzonym w grudniu śledztwem, dotyczącym "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" oraz "rozpowszechniania publiczne wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Postępowanie to wszczęła poznańska prokuraturę wojskowa, w czerwcu ubiegłego roku trafiło ono do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Po umorzeniu Seremet zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie zbadanie czynności - m.in. sprawdzania billingów - podejmowanych w tym postępowaniu.
Według Seremeta analiza wykazała, że niektóre z postanowień wydano bez podstawy prawnej. Poinformował, że na te postanowienia złożono zażalenia i sprawa trafi do sądu.
- Rzeczą oceny jest sposób powołania podstaw prawnych i sformułowania postanowień wydanych w WPO w Poznaniu, które dotyczyły dziennikarzy mających się kontaktować z jednym z prokuratorów - mówił Seremet. Zaznaczył, że postanowienia te zostały wydane nie przez prok. Przybyła, ale innego śledczego zajmującego się sprawą.