Doula pomasuje i przeczyta plotki

Koszula ledwo zakrywająca pośladki i kolejki studentów zaglądających między nogi rodzącej. Takie obrazki ciągle jeszcze zdarzają się w szpitalach. Doula jest po to, by poród nie był dla kobiety traumą, koszmarem śniącym się później po nocach. Doule wciąż są w Polsce rzadkością, ale to tylko kwestia czasu.

Publikacja: 26.05.2012 01:01

Katarzyna Wójcik-Brylska, pomysłodawczyni Doula Service.

Katarzyna Wójcik-Brylska, pomysłodawczyni Doula Service.

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Cały tekst i więcej zdjęć - w magazynie Sukces

Janek urodził się pod koniec wyjątkowo upalnego maja. 9 na 10 punktów w skali Apgar. – Płacze, bo jest głodny. No, postaraj się popracować cyckiem – mówiły do Karoliny przewijające się przez szpitalny pokój kobiety w kitlach. I bezceremonialnie chwytały ją za pierś.

Po kolejnym dniu bezskutecznych prób nakarmienia synka oraz proszenia o pomoc wyszła na korytarz. Ze łzami w oczach i mocnym postanowieniem, że tym razem nie da się zbyć. – Dobrze, że panią widzę. Niech no się pani w końcu ogarnie, bo synek za szybko traci na wadze – usłyszała za plecami głos dyżurnej lekarki.

Wtedy zlitowała się nad nią studentka stażystka. Pokazała, jak ułożyć dziecko i masować obolałą pierś. I pozwoliła się wygadać. Od tamtych wydarzeń minął równo rok. Karolina jest w drugiej ciąży. Chce, by tym razem wszystko było na jej zasadach. A pomoże jej w tym doula.

Ani na krok

– Położna zajmuje się czystą fizjologią porodu. Pojawia się raz na jakiś czas, by podłączyć KTG, kroplówkę z oksytocyną. Doula nie odstępuje rodzącej na krok – mówi Małgorzata Swojak, która prawdopodobnie jest najbardziej doświadczoną doulą w Polsce. Asystowała przy ponad 300 porodach. – Zwykle na początku mężowie i partnerzy nie wierzą, że mogę się do czegoś przydać. Ale im bliżej porodu, tym szybciej zmieniają zdanie.

Jest psychologiem, pisze doktorat. Doulą była, zanim jeszcze dowiedziała się, że to zajęcie właśnie tak się nazywa. W latach 80. pracowała w klinice ginekologiczno-położniczej w Poznaniu. Wtedy na porodówkach nie było intymności, kobiety wydawały dzieci na świat hurtem, jedna po drugiej. Były i takie, które spędziły przykute do szpitalnego łóżka niemal całą ciążę.

Ona miała podnosić kobiety na duchu, ale w takich warunkach działy się dramaty. Pamięta 36-latkę z małego miasta na południu Polski. Trafiła do szpitala na początku 10. tygodnia ciąży. Kolejnej ciąży, żadna z poprzednich nie dała jej dziecka. Poprzednia zakończyła się w 32. tygodniu. Na świat przyszedł chłopiec z ostrą niewydolnością oddechową. Zmarł, bo w szpitalu nie było wolnego respiratora.

– Szłam z dziewczynami na porodówkę. Bo jak je nazwać inaczej? Klientka, pacjentka, podopieczna... to jakoś dziwnie brzmi – zastanawia się. – To banał, ale zawsze się sprawdza: spokojna matka to spokojny poród, zadowolona matka to szczęśliwe dziecko.

Dlatego dziś na porodówce robi kobietom masaż, głaszcze po rękach, zwilża usta wodą. I czyta na głos przygody Kubusia Puchatka. – Jeśli to tylko może pomóc... – ucina.

Ryzyko zawodowe

Doula – w wolnym tłumaczeniu z greki oznacza „niosącą pomoc". W odróżnieniu od niewolnicy, która biernie wykonuje swoje zadania. Profesjonalnych, przeszkolonych douli jest w Polsce niespełna setka. To bardzo mało, bo zapotrzebowanie na ich pracę jest olbrzymie.

Dopiero rok temu Polska doczekała się zmiany prawa, które wprowadza nowe standardy opieki. I to, co jest już normą w krajach starej Unii Europejskiej, stało się możliwe również w Polsce: kobieta decyduje, z kim chce rodzić, gdzie i w jaki sposób. Od tego momentu doula może być obecna podczas szpitalnego porodu.

Doule pracują na umowę-zlecenie lub prowadzą własną działalność gospodarczą. Podczas porodu ich stawka jest równa stawce położnej. To, w zależności od regionu Polski, od 800 do 1,5 tys. zł. Co do spotkań przed porodem i po nim strony dogadują się. Zwykle to od 50 do 150 zł za godzinę. Bywa, że rodzina zrywa umowę i nie ponosi żadnych konsekwencji. Dla douli to ryzyko zawodowe. W pozostałych przypadkach jej praca trwa zwykle do czasu, aż dziecko skończy szósty tydzień życia, a kobieta – połóg.

Czy każdy może zostać doulą? – Oczywiście, że nie – mówi Katarzyna Wójcik-Brylska, jedna z pomysłodawczyń agencji Doula Service. – Gdy studiowałam fizjoterapię, miałam praktyki w Centrum Rehabilitacji w Konstancinie. Moim guru był prof. Marian Weiss. Nieraz widziałam, jak obserwował studentów. Potrafił powiedzieć: „Kolego, szczerze radzę panu nie kończyć tych studiów, pan się do tej pracy nie nadaje".

Cały tekst i więcej zdjęć - w magazynie Sukces

Cały tekst i więcej zdjęć - w magazynie Sukces

Janek urodził się pod koniec wyjątkowo upalnego maja. 9 na 10 punktów w skali Apgar. – Płacze, bo jest głodny. No, postaraj się popracować cyckiem – mówiły do Karoliny przewijające się przez szpitalny pokój kobiety w kitlach. I bezceremonialnie chwytały ją za pierś.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?