Kto zarabia na śmierci Madzi z Sosnowca

Wartość marketingowa matki Madzi wyceniana jest dzisiaj nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych

Aktualizacja: 13.07.2012 20:53 Publikacja: 13.07.2012 20:28

Kto zarabia na śmierci Madzi z Sosnowca

Foto: ROL

Katarzyna W. niczym rasowa celebrytka chętnie korzystała z popularności, proponując wywiady za pieniądze. Gdyby nie wymyśliła chwytającej za serce bajki o porwaniu córeczki, dziś zapewne nikt by o historii rodziny W. z Sosnowca nie pamiętał, a za zdjęcie Katarzyny W. gazety kolorowe nie płaciłyby jak za zdjęcia celebrytów. 24 lutego ruszyła jednak machina, której nikt nie potrafi zatrzymać. Ogromną rolę w niekończącym się show odegrał także detektyw o zacięciu aktorskim, ekshibicjonizm rodziny W. i moda na masowe podglądactwo - twierdzą eksperci.

Zaproszenie do domu

Wymyślone porwanie półrocznej dziewczynki z wózka w centrum miasta i prośba do społeczeństwa, by pomogło ją odnaleźć, było jak zaproszenie do domu W.

Dlaczego Polacy tak chętnie śledzą tę właśnie tragedię? - Historia Katarzyny W. z Sosnowca nie tylko przykuwa uwagę ludzi, ale także pozwala zaangażować własne osądy, emocje, wzbudza silną społeczną potrzebę określenia winnych i wymierzenia kary - tłumaczy dr Joanna Heidtman, psycholog społeczny. Jej zdaniem samo podejrzenie o zabójstwo dziecka przez matkę przyciąga uwagę. - Społeczeństwo, które jest niejako strażnikiem relacji rodzinnych, reaguje na takie patologie więzi szczególnie ostro - dodaje dr Heidtman.

Zdaniem medioznawców fenomenu popularności W. należy doszukiwać się w niespodziewanych zwrotach akcji jej historii. - Ofiara, której zaginęło dziecko, po pewnym czasie staje się katem. Na wstępie instytucje publiczne, a także społeczeństwo włączają się w poszukiwania dziecka, potem, gdy okazuje się, że była to mistyfikacja, ludzie zaczynają śledzić losy tej historii, oczekując na finał tej sprawy - opowiada Joanna Gepfert, ekspert w dziedzinie budowania wizerunku z firmy PRProjekt. Podkreśla też fakt, że społeczeństwo mogło aktywnie uczestniczyć w tych wydarzeniach, biorąc udział w poszukiwaniach Madzi, co czyniło z tej historii swoiste reality show.

Społeczeństwo szybko też podzieliło się na tych, którzy optowali za winą i karą, oraz tych, którzy szukali innych przyczyn wydarzenia, ponieważ sprawa przez długi czas była niejasna. - Ludzie, potrzebując tej jasności, szukali informacji w domysłach, czyli pomiędzy sobą, w rozmowach, hipotezach - dodaje psycholog Heidtman.

Telenowela

Na tych emocjach bazują od miesięcy kolorowe gazety i telewizje. - Od pół roku sprzedajemy każde zdjęcie, które wiąże się z tą rodziną - przyznaje szef jednej z agencji fotograficznych. Ceny zdjęć Katarzyny nie odbiegają od cen za celebrytę (od 100 do 400 zł za zdjęcie). A agencja Edytor z Katowic do sprawy zatrzymania matki Madzi pod zarzutem zabójstwa wysłała aż siedmiu fotoreporterów.

Media gwarantują W. nieustającą popularność. Redakcje płacą za fotografie exclusiv (np. Katarzyny W. w szpitalu) po kilka tysięcy złotych. Jednemu z tabloidów sprzedaż z matką Madzi na okładce wzrasta za każdym razem o 20-30 proc.

Medialnym hitem okazała się także rozmowa z rodziną W., którą pod koniec kwietnia wyemitowano na antenie TVN w programie „Rozmowy w toku".

Jak wynika z danych przekazanych nam przez firmę monitorującą media AGB Nielsen Media Research, audycja zgromadziła przed telewizorami ponad 2 mln widzów. To o blisko 50 proc. większa widownia od tej, jaką średnio miał program Ewy Drzyzgi w ciągu ostatniego roku. Audycja była też hitem pasma, oglądał ją co czwarty telewidz, który o tej porze usiadł przed telewizorem. Normalnie „Rozmowy w toku" ogląda ok. 17 proc. widowni.

Dwukrotnie wzrosła też oglądalność kanałów informacyjnych, gdy te relacjonowały wydarzenia ze Śląska.

Joanna Gepfert twierdzi, że wizerunkowo Katarzynę W. można porównać do pierwszoplanowego bohatera dobrej jakości telenoweli. - Tak też należy oceniać jej potencjał do zarabiania pieniędzy. Nie możemy mówić o rynku reklamowym, ale za swoje zwierzenia może żądać honorariów jak pierwszoplanowa gwiazda serialu, czyli nawet 50 tys. zł - dodaje Gepfert.

Spektakl będzie trwał

Małżeństwo W. czuje i wykorzystuje to nieustające zainteresowanie. Katarzyna proponowała redakcjom wywiad ze sobą w roli głównej za 40 tys. zł, ale było to w czasach, kiedy była podejrzana o nieumyślne spowodowanie śmierci córeczki. - Wtedy nikt nie chciał jej zapłacić takiej sumy, więc spuściła do 25 tys. zł. Jedna z gazet zgodziła się na rozmowę na wyłączność za 4 tys. zł - opowiada dziennikarz, któremu matka Madzi wysyłała esemesem propozycje rozmowy za pieniądze.

Dr Mirosława Wielopolska-Szymura, adiunkt i medioznawca Uniwersytetu Śląskiego, przyznaje, że dramat rodziny W. tak elektryzuje społeczeństwo, bo wpisuje się w trzy wzajemnie zależne od siebie formy kultury masowej. - Współczesną kulturę spektaklu, która dziś może dotyczyć nawet zbrodni, kultury obnażania, która często angażuje zwykłych ludzi spoza show-biznesu, i voyeuryzmu, czyli podglądactwa - tłumaczy dr Wielopolska-Szymura.

W. mają ogromną zdolność i potrzebę podsycania zainteresowania swoją osobą. - Społeczeństwo preferuje ekshibicjonizm emocjonalny, jest na to przyzwolenie i popyt - dodaje Wielopolska-Szymura. - Małżeństwo W. obnaża swoje życie, to nas szokuje, a jednocześnie przyciąga. To osobowości, które wypierają czyn - mówi medioznawca z UŚ.

Wielopolska-Szymura podkreśla także działanie poza wszelkimi schematami, niekonwencjonalne zachowanie Katarzyny: matki, żony, zwyczajnej dziewczyny. Nie jest ze środowiska patologii (przez lata służyła do mszy), ma kochającego męża (przynajmniej do niedawna). Na konferencję z dziennikarzami farbuje włosy na blond.

Według dr Joanny Heidtman swoją wielką rolę odegrała w całej historii także postać detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. - Człowiek o zacięciu aktorskim utworzył z tej historii dodatkowo coś w rodzaju strasznej telenoweli, którą w kolejnych odsłonach czy odcinkach, które oglądają widzowie, komentują, ujawniają swoje emocje związane z każdym z jej bohaterów - mówi dr Heidtman.

Według dr Wielopolskiej-Szymury spektakl będzie trwał, dopóki nie dowiemy się, co naprawdę stało się z Madzią. - Patrząc na to, co dzieje się wokół Katarzyny W., przypomina mi się syndrom Munchausena. Matki, która by wzbudzić zainteresowanie otoczenia, potrafi doprowadzić do śmierci swojego dziecka. Chce być w centrum zainteresowania, chce, by się nią zachwycano i zajmowano - zastanawia się Wielopolska-Szymura.

Katarzyna W. niczym rasowa celebrytka chętnie korzystała z popularności, proponując wywiady za pieniądze. Gdyby nie wymyśliła chwytającej za serce bajki o porwaniu córeczki, dziś zapewne nikt by o historii rodziny W. z Sosnowca nie pamiętał, a za zdjęcie Katarzyny W. gazety kolorowe nie płaciłyby jak za zdjęcia celebrytów. 24 lutego ruszyła jednak machina, której nikt nie potrafi zatrzymać. Ogromną rolę w niekończącym się show odegrał także detektyw o zacięciu aktorskim, ekshibicjonizm rodziny W. i moda na masowe podglądactwo - twierdzą eksperci.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo