W trudnej do znalezienia na mapach i liczącej jedynie trzech stałych mieszkańców wioseczce Valea Uzuli (po węgiersku Úzvölgy) w górach na pograniczu Siedmiogrodu i Mołdawii doszło do przepychanek ponad tysiąca osób próbujących się dostać na miejscowy cmentarz z broniącymi dostępu do niego.
Około tysiąca Rumunów przerwało w końcu kordon 300 Węgrów (wspartych rumuńską policją), wyłamało zamkniętą cmentarna bramę i odprawiło w środku nabożeństwo z okazji rumuńskiego święta Dnia Bohaterów (gdy czci się pamięć poległych w walkach za Rumunię).
Cmentarz w prawie bezludnych górach znalazł się w centrum uwagi obu społeczności (węgierskiej i rumuńskiej), gdy w kwietniu pojawiły się na nim 52 betonowe krzyże symbolizujące poległych rumuńskich żołnierzy. Wcześniej stało tam jedynie kilkaset drewnianych krzyży na grobach węgierskich żołnierzy.
Na cmentarzu pochowanych jest ponad 1100 żołnierzy co najmniej siedmiu narodowości z pięciu armii walczących w dwóch wojnach światowych, ale w większości w bezimiennych grobach. Jedynie część Węgrów poległych w 1917 r. w górach na północ od wioski znanych jest z imienia i nazwiska.
Pojawienie się „rumuńskich krzyży" na cmentarzu utrzymywanym przez miejscową społeczność Węgrów siedmiogrodzkich (i uważanego przez nich za swój) doprowadziło do kryzysu politycznego w Bukareszcie. Demokratyczne Zrzeszenie Węgrów w Rumunii (UDMR) ogłosiło wyjście z koalicji rządowej, pozostawiając ją z niepewną większością pięciu głosów w parlamencie. W dodatku w trakcie majowych eurowyborów jeden z mało znanych rumuńskich kandydatów George Simion próbował robić swoją kampanię na cmentarzu, opowiadając, że został tam zaatakowany przez „węgierskich ekstremistów".