Mężczyzna został dziś przesłuchany przez warszawskich śledczych. - Postawiliśmy mu zarzut z art. 224.a kodeksu karnego czyli wywołania fałszywego alarmu – informuje Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury.
Henryk K. przez kilka godzin blokował tirem rondo Zgrupowania Radosław w samym centrum Warszawy, gdzie zbiegają się dwie ważne arterie z południa na północ i wschodu na zachód. Z kartki wsadzonej za szybę wynikało, że to jego protest "przeciwko wyzyskowi Polaków". Z powodu zablokowania rodna w tej części miasta tworzyły się wczoraj olbrzymie korki.
Protest trwał kilka godzin. Policjanci, którzy rozmawiali z Henrykiem K. usłyszeli, że jeśli spróbują go wyciągnąć siłą z kabiny to spowoduje on wybuch butli z gazem, którą ma na miejscu. Mundurowi nie chcieli ryzykować. Na miejsce ściągnięto negocjatora. Dzięki temu udało się przekonać kierowcę do zjechania z ronda.
Jeszcze we wtorek Henryk K. dostał 500 złotowy mandat za wjazd na rondo. A dziś za grożenie wybuchem gazu zarzuty. – Nie przyznał się do winy. Podczas przesłuchania stwierdził, że w ten sposób chciał zaprotestować przeciwko utrudnianiu tirom przejazdu przez stolicę w godzinach szczytu - mówi prok. Ślepokura.
Po przesłuchaniach kierowca został zwolniony z prokuratury. Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych. Teraz mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia.