Badanie zostało przeprowadzone przez pracownię na zlecenie PO, a jego wyniki ujawniła "Gazeta Wyborcza". Okazuje się, że prowadzona na szeroką skalę kampania antyfrekwencyjna, mimo wsparcia premiera Donalda Tuska, prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz wielu znanych osób nie przynosi zamierzonych skutków. Udział w referendum deklaruje 37 proc. mieszkańców Warszawy. To o 8 punktów procentowych więcej, niż wymagane do ważności głosowania minimum.
Sondaż nie daje też nadziei Gronkiewicz-Waltz i jej stronnikom na pozostanie na stanowisku w przypadku osiągnięcia wymaganej frekwencji. Za jej odwołaniem chce głosować 66 proc. zadeklarowanych wyborców.
To nie pierwszy nieprzychylny dla urzędującej prezydent Warszawy sondaż. Pod koniec września ukazało się badanie pracowni MillwardBrown dla TVN24, w którym głosowanie przeciwko Gronkiewicz-Waltz deklarowało 75 proc. osób spośród 29 proc., które mają zamiar wziąć udział w referendum. Szans na utrzymanie stanowiska nie dają wiceprzewodniczącej PO także poprzednie sondaże TNS Polska, których wyniki za każdym razem wskazywały, że referendum będzie ważne.
Pozytywną informacją dla Gronkiewicz-Waltz mogą być wyniki sondaży, w których mieszkańców Warszawy pytano o ocenę jej rządów. Od czerwca regularnie zwiększa się liczba pozytywnych opinii, które w ostatnim badaniu wyrażało już 61 proc. ankietowanych.
Referendum, w którym mieszkańcy Warszawy będą decydować o odwołaniu urzędującej prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta w Warszawie w 2010 roku, czyli co najmniej 389 430 osób. Inicjatorem głosowania jest szef Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej i burmistrz Ursynowa Piotra Guział. Próbę odwołania Gronkiewicz-Waltz poparły m.in.: PiS, Ruch Palikota i Solidarna Polska, których działacze włączyli się w zbiórkę podpisów pod wnioskiem o odwołanie prezydent Warszawy.