Felieton na ten temat ukazał się w "Gazecie Wyborczej".
Formuła obu programów polega na castingu kandydatek na żonę. W TVP drugiej połowy szukają rolnicy, w TVN przystojni kawalerowie z zamożnych domów.
Zdaniem Środy "Rolnik szuka żony" to następca słynnego reality show "Big Brother", gdzie uczestnicy byli podglądani 24 godziny na dobę przez kamery. Program ten przełamał telewizyjne tabu. Etyk przekonuje, że "Rolnik szuka żony" jest "seksistowski"
"Niewątpliwie rolnicy mają problem ze znalezieniem osób do brudnych robót, takich jak: skubanie pierza, sprzątanie, mycie garów. Tradycyjna żona jest do tego najlepsza. Rolnik dziś jest bardzo nowoczesny, obsługuje wiele maszyn, ale jego wypasione (bo takie są w programie) gospodarstwo potrzebuje żony, czyli osoby do prac, którymi rolnik gardzi" - ocenia Środa.
Nie szczędzi też krytyki w recenzji programu "Kto poślubi mojego syna". "Młodzieniec z lubością troglodyty przebiera w swoim 'miniharemie", pobiera pojedyncze sztuki na noc, a mamuśka się cieszy, że widzi w łóżku akurat tę, a nie inną, choć ma pretensje do 'przelecianej' dziewczyny, że nie zrobi synkowi śniadanka" - punktuje profesor.