„Rzeczpospolita" rozmawiała z policjantami z Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych w Komendzie Głównej Policji, którzy wspierali szczecińskich funkcjonariuszy pracujących nad uwolnieniem Mai. Odtworzyliśmy przebieg działań z krytycznej doby po porwaniu dziewczynki. Oto ich zapis.
Wtorek, godz. 20. Ojciec dziesięcioletniej Mai z Wołczkowa pod Szczecinem zgłasza na komisariacie policji zaginięcie córki. Dziewczynka ok. 16 wyszła ze szkoły w sąsiedniej miejscowości i do domu nie dotarła. Wiadomo, że z koleżanką wróciła autobusem, po drodze wstąpiły do baru, coś zjadły i się rozstały. Maja do domu miała 400 metrów.
Zaginięcie dziecka na tak krótkim odcinku jest podejrzane, stawia na nogi miejscową policję. Kiedy dyżurny wprowadza do bazy dane Mai, koordynator ds. zaginięć z komendy w Szczecinie dzwoni do Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych w stolicy, które od powstania w 2013 r. wspiera funkcjonariuszy w terenie. Odtąd działania są ustalane wspólnie. Ruszają poszukiwania w terenie, do których ściągnięci są policjanci i grupy poszukiwawcze strażaków z psami. Trwają tzw. rozpytania.
Godz. 23. Policjanci oglądają bezcenny, jak się okazuje, zapis monitoringu z restauracji przy ulicy, przy której zniknęła Maja. Widać na nim, że dziecko wchodzi w ulicę, za nią wjeżdża srebrny opel vectra, szybko cofa i odjeżdża. Wniosek: to może być porwanie.
Środa, krótko po północy. Policjanci pukają do właścicielki auta i słyszą, że ma je kuzyn. Ten zaś mówi, że opla wziął znajomy, Adrian M.
Godz. 2 w nocy. Sprawdzając dokładnie ulicę i chodnik, policjanci znajdują zmięty świstek. To mandat z drogówki za wykroczenie, a na nim dane M. i marka auta: Opel. To jak odcisk palca na miejscu zbrodni – konstatują policjanci. Do Szczecina już jedzie Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, czyli furgonetka wyposażona w komputery, łączność, mapy cyfrowe. Lokalne dowództwo jest z nim i z Centrum w Komendzie Głównej Policji w stałym kontakcie.
Godz. 3 nad ranem. Mundurowi sprawdzają swoje bazy. Okazuje się, że Adrian M. od kilku miesięcy jest poszukiwany jako zaginiony, co zgłosiła jego rodzina z Lublina. Z akt ściągniętej sprawy poszukiwawczej wynika, że 31-latek może przebywać w Szczecinie, często jeździ do Niemiec. Jest też wzmianka od rodziny, że jest chory psychicznie, i informacja, że bliscy mężczyzny od 15 lat mieszkają w Anglii, gdzie M. ma córkę i konkubinę.