„Rzeczpospolita" rozmawiała z policjantami z Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych w Komendzie Głównej Policji, którzy wspierali szczecińskich funkcjonariuszy pracujących nad uwolnieniem Mai. Odtworzyliśmy przebieg działań z krytycznej doby po porwaniu dziewczynki. Oto ich zapis.
Wtorek, godz. 20. Ojciec dziesięcioletniej Mai z Wołczkowa pod Szczecinem zgłasza na komisariacie policji zaginięcie córki. Dziewczynka ok. 16 wyszła ze szkoły w sąsiedniej miejscowości i do domu nie dotarła. Wiadomo, że z koleżanką wróciła autobusem, po drodze wstąpiły do baru, coś zjadły i się rozstały. Maja do domu miała 400 metrów.
Zaginięcie dziecka na tak krótkim odcinku jest podejrzane, stawia na nogi miejscową policję. Kiedy dyżurny wprowadza do bazy dane Mai, koordynator ds. zaginięć z komendy w Szczecinie dzwoni do Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych w stolicy, które od powstania w 2013 r. wspiera funkcjonariuszy w terenie. Odtąd działania są ustalane wspólnie. Ruszają poszukiwania w terenie, do których ściągnięci są policjanci i grupy poszukiwawcze strażaków z psami. Trwają tzw. rozpytania.