Krzysztof Klimek, szef Biura Ochrony Rządu złożył wniosek o odejście ze służby. Oficjalnie u podstaw leżą „sprawy osobiste” (co również jest prawdą związaną z chorobą bliskiej osoby), ale główny powód jest jeden i dla wszystkich oczywisty. - Klimek powiedział, że nie da się zwolnić i woli odejść na własnych zasadach. Tu nikt się nie łudzi, że szefowie służb po PO zostaną. Nikt nie zostanie - mówi nam wieloletni funkcjonariusz Biura.

Klimek odchodzi bo może i to na dobrych warunkach - ma wysługę lat uprawniającą go do emerytury mundurowej i nadany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w ubiegłym roku stopień generała brygady.

Gen. Klimek wie, że byłby pierwszym zwolnionym szefem służby. PiS od czasu katastrofy smoleńskiej ma fatalną opinię o Biurze, poza tym Klimek został szefem BOR dzięki premierowi Donaldowi Tuskowi, którego był zaufanym kierowcą.

Zastępcy szefa BOR - płk Łukasz Demel i płk Mirosław Depko - nie zamierzają składać raportów o odejściu. - Czekają na to co się wydarzy - dodaje funkcjonariusz.

Poruszenie i nerwowe wyczekiwanie jest we władzach każdej służby specjalnej. - Gdyby mi honor nie pozwalał, już bym się pakował - mówi nam jeden z zastępców służby specjalnej. Niektórzy próbują paktować z nową władzą. - Na nieformalnych spotkaniach rozmawia się o tym co kto może komu dać, ale rokowania nie są przyszłościowe, mówiąc oględnie - opowiada nam osoba znająca kulisy takich spotkań.

Wiele wskazuje na to, że sporo do powiedzenia w tych roszadach personalnych będzie miał 46-letni Andrzej Pawlikowski - były funkcjonariusz BOR, a potem CBA, który niedawno został społecznym doradcą prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Scenariusze są dwa: Pawlikowski zostałby szefem BOR i zrobiłby w niej rewolucję. Inny scenariusz mówi o tym, że BOR spod nadzoru MSW wszedłby pod premiera jak najważniejsze służby specjalne. - Chodzi o podniesienie rangi tej służby - mówi nam nasz informator. A Pawlikowski miałby został wiceszefem spraw wewnętrznych i z tej pozycji zreformować BOR. - By potem wejść na jej szefa - konkluduje nasz rozmówca.

Więcej na ten temat w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej”.