Konno i paralotnią do świętych obrazów

Polacy sięgają po coraz to nowe sposoby pielgrzymowania.

Publikacja: 27.07.2013 16:54

Konno i paralotnią do świętych obrazów

Foto: ROL

Tradycje polskiego pielgrzymowania mają już ponad tysiąc lat. Sięgają czasów męczeńskiej śmierci w 997 roku biskupa Wojciecha. Do jego grobu w Gnieźnie od wieków przybywają pielgrzymki nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Polacy nawiedzali też grób św. Andrzeja Świerada, który zmarł w 1034 r. w Tropiu nad Dunajcem.

Miejsc pielgrzymkowych na mapie Polski z czasem przybywało. Pątnicy ciągnęli do Krakowa – do grobu św. Stanisława, św. Jadwigi Królowej. Ale gdy w 1656 roku król Jan Kazimierz złożył śuby lwowskie, rozpoczął się w Polsce trwający do dziś fenomen pieszych pielgrzymek do miejsc związanych z kultem Maryi.

W 2002 r. w pierwszej pielgrzymce rolkarzy jechało na Jasną Górę pięć osób, w tym pojedzie ponad sto

Najważniejszym celem stała się Jasna Góra, której tradycje pielgrzymkowe sięgają XV stulecia. Był czas, gdy ktoś, kto nie poszedł na pielgrzymkę do Częstochowy, był uważany za dziwaka.

Dziś – według oficjalnych statystyk rejestrujących tylko zgłoszone grupy – na Jasną Górę pielgrzymuje co roku aż 4 mln osób. Z tej grupy ok. 200 tys. osób zdąża na nią pieszo. Jedna z najstarszych polskich pielgrzymek wyrusza z Warszawy od 1711 roku. Szła nawet w czasie powstania warszawskiego. Teraz ze stolicy na Jasną Górę wychodzi aż pięć pieszych pielgrzymek.

Pątnicy ciągną też do innych sanktuariów: Lichenia w Wielkopolsce, Kodnia na Podlasiu, Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach.

Okazuje się jednak, że z biegiem lat zmieniają się formy pielgrzymek. Modne stało się podążanie do świętych miejsc na koniach, rolkach, rowerach, motorami. W tym roku po raz pierwszy na Jasną Górę polecieli paralotniarze.

Wolność na koniach

Już od 13 lat z Zaręb Kościelnych na Mazowszu w lipcu rusza w kierunku Częstochowy pielgrzymka kawalerii konnej. W ciągu 11 dni pątnicy w galowych mundurach z czasów II Rzeczypospolitej pokonują ponad 400 km. W pielgrzymce uczestniczy zwykle ok. 30 żołnierzy, 35 koni oraz obsługa pielgrzymki, kapłani i pilot.

W tym roku ułani dotarli do Częstochowy 7 lipca. – Zawsze patrzyłem na konia i wyobrażałem sobie na nim siodło, szczególnie siodło ułańskie wzór 36, a na tym siodle widziałem jeźdźca, ułana – mówi ks. Andrzej Dmochowski, jeden z organizatorów pielgrzymki. – Wyniosłem taki obraz z dzieciństwa, że wolność na koniach wjeżdżała zawsze do Polski i dla mnie koń w rzędzie 36 z ułanem na grzbiecie to symbol wolności.

Ułani pielgrzymują także do Kodnia. W tym roku 7 sierpnia podlaska pielgrzymka konna w hołdzie Kawalerii II RP wyruszy z Bobrownik k. Dęblina już po raz piąty.

– Jedziemy w mundurach ułańskich. Po drodze zatrzymujemy się w miejscach pamięci narodowej, czyli jest to taka pielgrzymka w hołdzie kawalerii. Uczymy się historii, modlimy się za poległych w obronie ojczyzny. Są to jednocześnie rekolekcje w drodze. Jedzie trzech kapłanów – mówi ks. ppor. Dariusz Cabaj, organizator pielgrzymki. – Na pielgrzymkę może się wybrać każdy, kto ma opanowaną sztukę jeździecką – dodaje.

Konni pielgrzymi, przemierzając codziennie ok. 50 km, dotrą do Kodnia 14 sierpnia.

Rolki to jedyna różnica

Inny pomysł na pielgrzymowanie mają młodzi ludzie z warszawskiego Bemowa. W tym roku na rolkach ruszą do Częstochowy już 11. raz. 80 pielgrzymów 270-kilometrową trasę na Jasną Górę pokonuje w pięć dni.

Co ciekawe, w 2002 roku jechało tylko pięciu rolkarzy, w 2008 roku pielgrzymowało już 60 osób, a w ubiegłym roku 80.

O popularności takiej formy pielgrzymowania świadczy to, że limit miejsc wyczerpuje się zaledwie w kilka godzin od rozpoczęcia zapisów.

– W tym roku zapisaliśmy 100 osób, a na liście rezerwowej jest jeszcze 30 – mówi „Rz" Piotr Danielski, jeden z organizatorów.

Rolkarze jadą do Częstochowy podzieleni na dwie grupy. Co kilka kilometrów zatrzymują się na odpoczynku. Bywa, że w ciągu dnia przejeżdżają nawet 75 km.

– Tak naprawdę nasze pielgrzymowanie jest bardzo podobne do pielgrzymek pieszych. Codziennie mamy msze św., rozważania, w drodze też śpiewamy – opowiada Danielski. – Jedyna różnica jest taka, że jedziemy na rolkach.

Dodaje też, że do pokonania tej trasy potrzebne jest przygotowanie. – Trzeba potrafić jeździć na rolkach, hamować i kilka miesięcy potrenować – tłumaczy.

Potrzebujemy słabego wiatru

Rolkarze przed swoją pielgrzymką jeszcze trenują. A inni śmiałkowie już odpoczywają. Mowa o paralotniarzach, którzy w tym roku po raz pierwszy polecieli do Częstochowy. Kilkanaście osób z Piły, a na ostatnim etapie także z Rybnika, w ciągu pięciu dni pokonało ponad 380 km. Wystartowali 9 lipca ze Skrzatusza k. Piły, a na Jasną Górę dolecieli w sobotę 13 lipca.

– Na paralotniach możemy podróżować w bardzo specyficznych warunkach: potrzebujemy bardzo słabego wiatru, bardzo spokojnego powietrza, bez dużego nasłonecznienia – wyjaśnia organizujący pielgrzymkę Piotr Kucharski, pilot paralotniarz z Aeroklubu Ziemi Pilskiej.

Dlatego paralotniarze zaczynali swój dzień już o 3.30 rano. Po modlitwie i krótkim przygotowaniu technicznym wzbijali się w powietrze. Godziny południowe spędzali na ziemi, by wieczorem znów lecieć. W ten sposób codziennie pokonywali nawet 90 km.

– Lecieliśmy w intencji ochrony życia, a doświadczyliśmy życia mocno w całej jego obfitości – mówi ks. Krzysztof Witwicki, opiekun duchowy pielgrzymki.

Na paralotni leciał na Jasną Górę także ks. Piotr z Gostynina, który podczas lotu głosił uczestnikom podniebnych rekolekcji konferencje i prowadził modlitwy.

I choć pogoda nie pozwoliła paralotniarzom na wylądowanie pod Jasną Górą (musieli lądować na lotnisku Areoklubu Częstochowskiego), zapowiadają, że za rok znów polecą.

Swoje pielgrzymki mają też rowerzyści, motocykliści i biegacze. Ci ostatni biegną np. z Bytowa, Ostrzeszowa, Poznania. Każdego dnia pokonują dystans maratonu, czyli 42 km 195 m.

– Każdy sposób dotarcia do miejsca kultu jest dobry – przekonuje ks. Bogdan Bartołd, długoletni przewodnik pieszej pielgrzymki akademickiej z Warszawy. – Nie jest ważna forma, tylko intencja, z jaką się pielgrzymuje.

Dodaje też, że choć raz był na pielgrzymce rowerowej, to woli iść na piechotę. – To jednak sprawa indywidualna. Każdy z nas spotkania z Bogiem doświadcza w inny sposób – stwierdza.

Tradycje polskiego pielgrzymowania mają już ponad tysiąc lat. Sięgają czasów męczeńskiej śmierci w 997 roku biskupa Wojciecha. Do jego grobu w Gnieźnie od wieków przybywają pielgrzymki nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Polacy nawiedzali też grób św. Andrzeja Świerada, który zmarł w 1034 r. w Tropiu nad Dunajcem.

Miejsc pielgrzymkowych na mapie Polski z czasem przybywało. Pątnicy ciągnęli do Krakowa – do grobu św. Stanisława, św. Jadwigi Królowej. Ale gdy w 1656 roku król Jan Kazimierz złożył śuby lwowskie, rozpoczął się w Polsce trwający do dziś fenomen pieszych pielgrzymek do miejsc związanych z kultem Maryi.

Pozostało 89% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska