W dziale prawnym producenta feralnej butelki wody Grodziskiej zapewniono nas, że firma posiada polisę odpowiedzialności cywilnej (OC) za produkt. - Świadomość Polaków w zakresie dochodzenia roszczeń choćby po zatruciu salmonellą czy od restauratorów po zatruciu kolacją jest niewielka - uważa Piotr Wójcik, specjalista od ubezpieczeń OC. Polisy te są popularne w Polsce, ale głównie wśród dużych producentów. - Wśród małych i średnich firm polisy OC za produkt to rzadkość - tłumaczy Katarzyna Bem, dyrektor ds. ubezpieczeń małych i średnich przedsiębiorstw w PZU. Wyjaśnia, że w tej grupie firm świadomość ubezpieczeniowa rośnie, lecz bardzo powoli. - Mali i średni przedsiębiorcy najczęściej ubezpieczają swój majątek od ognia - tłumaczy. Cena polis OC za produkt waha się od kilku promili do kilku procent liczonych od przychodów ze sprzedaży danego wyrobu. Najwięcej za to ubezpieczenie płacą producenci leków i części samochodowych.
Świadomość ubezpieczeniowa konsumentów i producentów może jednak wzrosnąć po wprowadzeniu przepisów umożliwiających procesy class action (składane z powództwa dużej grupy poszkodowanych osób - przyp. red.). - W sprawie wprowadzenia takich przepisów w krajach Unii Europejskiej przygotowywana jest odpowiednia dyrektywa - wyjaśnia Piotr Wójcik.
Poszkodowany mieszkaniec Zamościa domagał się od producenta wody mineralnej 20 tys. zł. Jak opisuje "Dziennik Wschodni", w szpitalu, do którego trafił po wypadku, okazało się, że ma odklejoną w wyniku uderzenia siatkówkę. Piotr G., który był wtedy na studiach, musiał się leczyć u okulisty. Miał kłopoty z czytaniem i nauką. Na wniesienie sprawy do sądu zdecydował się po niespełna trzech latach od wypadku. Sąd Rejonowy w Zamościu nakazał firmie wypłacić mu 15 tys. zł odszkodowania.
- Nigdy nie mieliśmy tego typu zarzutów. Jest to pierwszy tego rodzaju przypadek - zapewniono nas w dziale prawnym Hoop. Osoba, która prosiła o niepodawanie jej nazwiska, wyjaśniła, że spółka zamierza wnieść apelację. - Wyrok został wydany po rozprawach, na których prawnicy Hoop nie mieli możliwości odpierania zarzutów, gdyż sąd wysyłał zawiadomienia na niewłaściwy adres - powiedziała.