– Zachęcony promocją podpisałem umowę z operatorem. W zamian za 45 zł miesięcznie miałem otrzymać transfer Internetu na poziomie 1 Mbit/s – mówi "Rz" czytelnik z Warszawy.
– Okazało się, że deklarowana w materiałach promocyjnych prędkość jest nieosiągalna. Czas otwierania się stron i ściągania plików jest absurdalnie długi. Moje prośby, żeby obniżyć cenę abonamentu do faktycznej szybkości transferu, spotkały się z odmową – dodaje czytelnik. Okazuje się, że w taki sposób jest wprowadzany w błąd przez swojego dostawcę Internetu prawie każdy użytkownik sieci.
– To praktyka wszystkich operatorów – mówi Kamil Pluskwa-Dąbrowski z Federacji Konsumentów.
Jak to możliwe? Wszystko przez złe przepisy prawa telekomunikacyjnego, które nie chronią konsumentów, są za to korzystne dla firm telekomunikacyjnych.
– Nie mamy dziś obowiązku określenia minimalnej przepustowości łączy – twierdzą operatorzy. Wyjaśniają, że zapisana w umowie szybkość transferu jest wartością maksymalną, która może być osiągnięta wyłącznie w określonych warunkach. – Decyduje o tym np. liczba użytkowników i jakość sprzętu odbiorcy sieci – wyjaśnia Piotr Dziubak z Urzędu Komunikacji Elektronicznej.