Skończyły się dobre czasy dla deweloperów. W dużych miastach nie ma już tak wielu chętnych na kupno nowych mieszkań. Deweloperzy powinni więc ostro walczyć o klientów i dbać o dobrą markę. Tymczasem z zebranych przez „Rz” informacji wynika, że nadal nie jest różowo. Wciąż wielu stosuje rozmaite kruczki prawne, z tą jedną wszak różnicą, że do starych dołączyły nowe.
W Warszawie niektórzy deweloperzy zaczęli w reklamach podawać ceny netto, czyli bez VAT. Dzięki temu ich lokale wydają się tańsze od oferty konkurencji, która podaje ceny brutto (z doliczonym VAT, którego stawka obecnie wynosi 7 proc.). Oznacza to, że np. w wypadku ceny 1 mkw. wynoszącej netto 6 tys. zł cena brutto jest o 420 zł wyższa.
Tymczasem ustawa o cenach przewiduje, że w publikowanej cenie trzeba uwzględnić podatek od towarów i usług oraz podatek akcyzowy
(np. w wypadku paliw), jeśli na podstawie przepisów sprzedaż taka podlega obciążeniu tymi daninami. Wobec tego sprzedawca powinien w swoich ofertach przedstawiać cenę brutto. Podawanie jej bez VAT, choćby nawet z zaznaczeniem, że jest to cena netto, nie spełnia ustawowych warunków.
– W Szczecinie pojawiły się reklamy zachęcające do zakupu bliźniaków m.in. Vast Bouw Polska sp. z o.o. – mówi Longina Kaczmarek, miejski rzecznik konsumentów w tym mieście. – W rzeczywistości są to domy jednorodzinne z dwoma mieszkaniami, wyglądające na pierwszy rzut oka jak bliźniaki. Każdy lokal ma bowiem osobne wejście. Na tym się podobieństwa kończą. Działka jest bowiem wspólna, między tymi lokalami nie ma podwójnych ścian (tak jak powinno być w bliźniakach), a właściciele nie są gospodarzami na swoim, tylko tworzą wspólnotę mieszkaniową.