Jedna z naszych czytelniczek kupiła przed miesiącem drogi zegarek. Okazało się, że bardzo się późni. Niestety, przez pomyłkę wyrzuciła gwarancję, cały czas natomiast ma w domu paragon. Chciałaby się dowiedzieć, czy w takim wypadku przysługują jej jakieś prawa do nieodpłatnej naprawy lub wymiany. Jeśli tak, to na jakie przepisy mogłaby się powołać. W sklepie kategorycznie zażądano od niej gwarancji.

Jeśli czytelniczka kupiła zegarek na swoje prywatne potrzeby, może domagać się od sprzedawcy nieodpłatnej naprawy zegarka albo wymiany wadliwego egzemplarza na nowy. Przepisy o gwarancji nie są bowiem jedynymi, które w tego rodzaju sytuacjach chronią nabywcę. Dlatego nie będziemy tu roztrząsać, czy sprzedawca ma rację, uzależniając naprawę od okazania dokumentu gwarancyjnego. Wystarczy, że [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C6AF99662315B9BE01D7BB46D956DDB7?id=166809]ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (DzU z 2002 r. nr 141, poz. 1176 ze zm.)[/link] pozwala czytelniczce domagać się tego, czego odmawia jej gwarant. Ma ona mianowicie prawo do nieodpłatnej naprawy albo wymiany towaru na nowy, chyba że jest to niemożliwe lub wymaga nadmiernych kosztów. W opisanej sytuacji tak zapewne nie jest, ale jeśli tak, to kupujący może w zamian żądać obniżenia ceny albo w ogóle od umowy odstąpić. W tym ostatnim wypadku czytelniczka zwraca zegarek, a sklep – pieniądze.

Aby skorzystać z opisanych uprawnień, trzeba spełnić kilka warunków. Przede wszystkim kupujący musi zgłosić sprzedawcy dostrzeżoną wadę. Ma na to dwa miesiące od chwili, kiedy się zorientuje, że z nabytkiem coś jest nie w porządku. Choć czytelniczki akurat to nie dotyczy, warto pamiętać o jeszcze jednym ograniczeniu czasowym. Otóż sprzedawca może się uchylić od wykonania opisanych tu obowiązków, jeśli wady nie ujawnią się w ciągu dwóch lat od wydania towaru kupującemu.