Pracownik banku, a nawet firmy windykacyjnej egzekwującej dla banku zwrot kredytu nie może też ujawnić danych np. swemu małżonkowi. Naruszenie tych zasad jest przestępstwem.
Zastali rodziców
Pokazuje to sprawa Pawła U., młodego menedżera handlowego, który zaciągnął w warszawskim oddziale dużego banku kredyt na blisko 30 tys. zł, ale gdy z powodu choroby popadł w trudności finansowe, bank wypowiedział mu umowę i wszczął ściąganie długu.
Danuta T., pracownik firmy windykacyjnej, zjawiła się ze swym mężem w domu rodziców Pawła U. w okolicach Konina, gdzie Paweł U. był zameldowany, choć mieszkał i pracował w Poznaniu. Opowiedzieli rodzicom o długu syna, co więcej, informacje te przekazał mąż, niezatrudniony w tej firmie.
– Z dnia na dzień straciłem zaufanie rodziców, z osoby zaradnej stałem się nieporadną i zadłużoną, która nie ma za co żyć. Nie przypuszczam, by mi kiedyś np. pożyczyli pieniądze – żali się Paweł U. – Próbowałem wyjaśnić w banku, jak do tego mogło dojść, ale dostałem tylko wymijające pseudopodziękowanie za zwrócenie im uwagi na działanie windykatora.
Tylko dla właściciela
Komisja Nadzoru Bankowego była bardziej stanowcza i zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez windykatorkę.