Przypomnijmy, iż ubiegłoroczne Grand Prix z powodu fatalnie przygotowanej nawierzchni toru oraz problemów z taśmą startową zostało zakończone już po dwunastu biegach (planowane były 23). Rozczarowani takim obrotem spraw fani „czarnego sportu" postanowili dochodzić swoich praw na drodze sądowej.
Zaniechania obciążają organizatora
Niedawno Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa orzekł, że Polski Związek Motorowy nie wywiązał się ze swoich obowiązków. O wyroku napisał w ubiegły piątek serwis internetowy SportoweFakty.pl.
Sąd uznał, że pomiędzy kibicami, a Polskim Związkiem Motorowym doszło do zawarcia umowy o udostępnienie imprezy masowej. W jej ramach organizator zobowiązany był między innymi do udostępnienia imprezy zgodnie z tą umową.
Jak podaje portal, sąd nie miał wątpliwości, że budowa oraz odpowiednie przygotowanie toru żużlowego, w tym wyposażenie go w odpowiedni sprzęt należało do organizatora imprezy, a ewentualne zaniechania w tym zakresie obciążają wyłącznie organizatora. Dla sądu nie miało też znaczenia, że przygotowanie toru Polski Związek Motorowy zlecił profesjonalnej firmie.
Wobec tego, że zawody zostały przerwane po 12 z 23 biegów, sąd uznał, że kibicom przysługuje zwrot połowy ceny biletów. Ponadto nakazał organizatorowi zwrócić pieniądze za nocleg.