Prezydent Wołodymyr Zełenski zawiesił w obowiązkach szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Iwana Bakanowa i stojącą na czele Prokuratury Generalnej Irynę Wenedyktową. O ich dalszym losie zadecydują wyniki odpowiedniego postępowania. Następnie, zgodnie z ukraińskim prawem, Rada Najwyższa może podjąć decyzję o ich zwolnieniu.
– Taka skala przestępstw godzących w podstawy bezpieczeństwa kraju oraz związki, które zostały odnotowane pomiędzy pracownikami struktur siłowych Ukrainy oraz służbami specjalnymi Rosji, stawiają bardzo poważne pytania do odpowiednich kierowników. I na każde z tych pytań otrzymamy odpowiedź – grzmiał ukraiński przywódca.
Szpieg u boku szefa SBU
Po raz pierwszy z ust prezydenta padły też liczby obrazujące skalę kolaboracji z Rosją. Obecnie prowadzonych jest ponad 651 spraw dotyczących zdrady państwa przez pracowników prokuratury, organów śledczych oraz służb. Niemal 200 osób usłyszało już zarzuty. A ponad 60 pracowników prokuratury i SBU nie opuściło okupowanych po 24 lutego przez Rosję terenów. Dzisiaj pracują już dla Kremla. Na początku kwietnia Zełenski oskarżył o zdradę państwa i pozbawił stopni generalskich byłego szefa SBU w obwodzie chersońskim Serhija Kriworuczkę oraz byłego szefa służby bezpieczeństwa wewnętrznego w SBU Andrija Naumowa. W Kijowie uważają, że to m.in. zdrada kilku funkcjonariuszy SBU umożliwiła Rosjanom szybkie zajęcie Chersonia. Naumow zaś uciekł za granicę kilka godzin przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji, w czerwcu został zatrzymany w Serbii na granicy z Macedonią Północną pod zarzutem przemytu pieniędzy. Zełenski zwolnił też w maju szefa charkowskiego SBU Romana Dudina, który „nie bronił miasta przed rosyjską agresją”. Tak to tłumaczył prezydent.
– Ostatnią kroplą, która przelała czarę goryczy, było niedawne zatrzymanie Oleha Kulinicza i oskarżenie go o zdradę państwa. To było już bardzo poważne i niebezpieczne, bo SBU zajmuje się m.in. kontrwywiadem. Aż tu nagle okazało się, że agent był tuż obok szefa służby – mówi „Rzeczpospolitej” Wołodymyr Fesenko, czołowy ukraiński politolog.
Kulinicz stał na czele krymskiego SBU, bo mimo okupacji półwyspu w 2014 roku w Kijowie wciąż działały organy władzy i służby zajmujące się regionem. Zełenski co prawda zwolnił Kulinicza w marcu, ale – jak twierdzą ukraińskie media – miał wciąż pozostawać doradcą szefa SBU. W tym czasie – jak twierdzą ukraińscy śledczy – przekazywał tajne informacje Rosjanom.