Te pomysły pozornie brzmią nie najgorzej, ale w praktyce ich wprowadzenie w życie oznaczać będzie paraliż IPN. Przede wszystkim dlatego, że prezes instytutu – dotąd niezależny zarówno od polityków, jak i przeróżnych instytucji – stanie się teraz zakładnikiem naukowego establishmentu. A środowisko naukowe kojarzy się dziś raczej z postpeerelowską poprawnością niż z odwagą zmierzenia się z historią – to właśnie na uczelniach ukręcono łeb lustracji.

Platforma Obywatelska deklaruje, że chce zmienić Kolegium IPN, ale nie zależy jej na usuwaniu prezesa Janusza Kurtyki. Można wierzyć politykom PO – kadencja Kurtyki kończy się w przyszłym roku, a nowe kolegium i tak skutecznie zwiąże mu ręce do momentu wyboru nowego prezesa.

Następca Kurtyki nawiąże pewnie do epoki Leona Kieresa. Epoki, w której IPN po cichu ulegał naciskom polityków, jak było choćby w sprawie statusu pokrzywdzonego dla Lecha Wałęsy.

To prawda, że w porównaniu z SLD (który proponuje zamordowanie IPN i przekazanie teczek do archiwów państwowych), Platforma jest bardziej litościwa. Chce tylko wprowadzić Instytut w stan śpiączki. Niestety – śpiączka często powoduje nieodwracalne zmiany w organizmie.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/04/25/usypianie-ipn/]blog.rp.pl/semka[/link]