Reklama

Czego konserwatyści nauczyli liberałów

Kiedy Donald Tusk jesienią ubiegłego roku po raz pierwszy mówił o konieczności wprowadzenia do kodeksu karnego farmakologicznej kastracji pedofilów, podniósł się krzyk, że to populizm. Że premier – będący niemal pewnym kandydatem Platformy na prezydenta – dla zdobycia poklasku tłumu gotów jest się godzić na okaleczenie ludzkich istot, łamanie praw człowieka, a być może także naruszanie polskiej konstytucji.

Aktualizacja: 25.09.2009 21:12 Publikacja: 25.09.2009 21:08

– Tusk mówi jak tabloid – krytykowali go niektórzy publicyści. Bardziej cyniczni uspokajali kolegów, że nie ma powodu do zmartwień, bo premier już nie takie rzeczy obiecywał – choćby podatek liniowy i odpolitycznienie mediów – i nic z tego nie wynikło.

Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów (przyznam, że także ja jestem mile zaskoczony) tym razem szef rządu i jego partia okazali się konsekwentni. Mimo sprzeciwów części autorytetów prawniczych i medycznych przeprowadzili przez Sejm przepisy zaostrzające kary wobec pedofilów i nakazujące ich przymusowe leczenie zgodne z oczekiwaniami większości Polaków.

Czy to populizm? Być może. Ale dobrze, że Tusk i jego partia zechcieli podlizywać się wyborcom akurat w takiej sprawie. Nikt rozsądny chyba nie zaprzeczy, że pedofilia jest jednym z najbardziej obrzydliwych przestępstw. Nikt chyba nie będzie namawiał w tym przypadku do tolerancji i uszanowania odmiennych preferencji seksualnych. I nie bez przyczyny akurat tym razem Sejm był niemal jednomyślny.

To oczywiście sukces dobrego projektu przygotowanego przez rząd Platformy Obywatelskiej i PSL. Ale też liberałowie z PO powinni się przy tej okazji zastanowić, czy czegoś nie zawdzięczają konserwatystom z Prawa i Sprawiedliwości. Bo przez kilkanaście lat III RP niemal powszechnie wśród politycznych elit dominowało przekonanie, że kodeksy karne można tylko liberalizować.

I jedynie obecni liderzy PiS uparcie przekonywali, że przestępców pewnych kategorii nie wystarczy skutecznie ścigać, trzeba ich także ostro karać.

Reklama
Reklama

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/25/dominik-zdort-czego-konserwatysci-nauczyli-liberalow/]Skomentuj[/link][/ramka]

– Tusk mówi jak tabloid – krytykowali go niektórzy publicyści. Bardziej cyniczni uspokajali kolegów, że nie ma powodu do zmartwień, bo premier już nie takie rzeczy obiecywał – choćby podatek liniowy i odpolitycznienie mediów – i nic z tego nie wynikło.

Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów (przyznam, że także ja jestem mile zaskoczony) tym razem szef rządu i jego partia okazali się konsekwentni. Mimo sprzeciwów części autorytetów prawniczych i medycznych przeprowadzili przez Sejm przepisy zaostrzające kary wobec pedofilów i nakazujące ich przymusowe leczenie zgodne z oczekiwaniami większości Polaków.

Reklama
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fabryka Barlinka celem Kremla. Kto zapłaci za grę Trumpa z Putinem o Ukrainę
Reklama
Reklama