Wiktor Suworow opisywał swego czasu, jak Rosja otworzyła dla historyków archiwa z czasów wojny. Decyzję o otwarciu archiwów ogłoszono hucznie, przyjęto za nią pochwały i zachwyty wolnego świata, po czym historycy, którzy ustawili się w kolejce do odtajnionych dokumentów, dowiedzieli się ? ale już w trybie indywidualnym ? że wprawdzie dokumenty odtajniono, ale archiwum fizycznie znajduje się na terenie jednostki wojskowej, a żeby wejść na teren jednostki, trzeba mieć przepustkę. W sprawie uzyskania przepustki należy zaś pisać na Berdyczów.
Powtórkę takiej zagrywki zafundował nam premier Putin w sprawie cieśniny Pilawskiej. Jak pamiętamy, podczas rocznicowej wizyty obiecał on, iż wreszcie, po wielu latach beznadziejnych polskich próśb o załatwienie tej sprawy, Rosja otworzy cieśninę dla żeglugi. Taki gest dobrej woli. Wszyscy się bardzo ucieszyli, a najbardziej elblążanie, bo rosyjska blokada spowodowała, że ten niegdyś bardzo wygodny port nie może się rozwinąć i wrócić do dawnej świetności.
Ale po oficjalnej obietnicy przyszło do konkretów, i okazało się, że „otwarcie” wyglądać ma tak, iż każdy, kto chce przepłynąć przez cieśninę, musi co najmniej pięć tygodni (!) wcześniej złożyć podania w czterech (!) rosyjskich urzędach, przy czym nie ma wcale gwarancji, że dostanie odpowiedź pozytywną ani że dostanie ją po pięciu tygodniach, a nie po dwudziestu pięciu. W praktyce więc Elbląg nadal jest zakorkowany, bo przecież nikt, poza może jakimś hobbystą, nie będzie z takiego portu-pułapki korzystał.
Ale gest dobrej woli, gdyby się kto pytał, Rosja wykonała i oczekuje rewanżu.
Sama za to, co również ogłosił Putin na Westerplatte, gotowa jest w ramach rewanżu otworzyć dla polskich historyków swe archiwa, jeśli tylko Polska otworzy dla rosyjskich historyków swoje, dotyczące jeńców sowieckich z roku 1920. Niestety, nie znalazł się w pobliżu premiera Tuska nikt, kto by mu uświadomił, że Putin go roluje ? wszystkie polskie archiwa są otwarte i ogólnodostępne, a w tej konkretnej sprawie większość dokumentów została już nawet opublikowana. Tusk wziął propozycję za dobrą monetę i publicznie zapowiedział, że polskie archiwa niezwłocznie zostaną otwarte ? w świat poszedł więc sygnał, że czegoś tam Polska się w swej historii boi, coś jednak ukrywa, a więc rosyjskie twierdzenie o rzekomej symetrii zbrodni katyńskiej z losami wspomnianych jeńców nie są zapewne bezpodstawne. Oczywiście, kaktus mi na ręku wyrośnie, jeśli Putin spełni teraz swą zapowiedź i Polacy rzeczywiście dostaną możliwość zapoznania się z rosyjskimi archiwaliami.