Reklama
Rozwiń
Reklama

Wolno już wszystko

Trwają lamenty pani Sawickiej. Latino lover Tomek wzbudził jej namiętność, skłonił do niecnych czynów.

Aktualizacja: 20.10.2009 22:12 Publikacja: 20.10.2009 22:10

[b][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2009/10/20/wolno-juz-wszystko/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Media otoczyły ją atmosferą zrozumienia, co dziwi. Przecież Sawicka w upublicznionych nagraniach dała się poznać jako autorka bon motów typu: "w politykę się nie musicie mieszać, tylko kasę dajcie, ale jeżeli jest tylko za friko, to pieprzę". Jej zachowania były – delikatnie mówiąc – odległe od wizji namiętnego dziewczęcia, co jak Jagna Borynowa "od tego gorąca w środku" już samo nie wie, co robi.

Pani Marczuk zachowała się inaczej. Wystąpiła w roli twardej self-made woman. A dziennikarzom TVN spodobała się aż tak, że nie zapytali np., dlaczego oprócz pani Weroniki aresztowany (potem wypuszczony za kaucją) został szef wydawnictwa, za którego sprywatyzowanie pani Marczuk wzięła pieniądze. Agent Tomek to aż taki demon? Ma aż taki wpływ nie tylko na kobiety, ale i prokuratorów?

Dlaczego media dają – lub udają, że dają – wiarę nieudolnej grze blondynki albo wizji twardej bizneswoman, która nie wiadomo czemu pozwala się wziąć na lep zarzyganego (to z zeznań złożonych w TVN przez inną "ofiarę" Tomka) prowokatora? Część odpowiedzi to polityka – chodzi o CBA, więc trzeba robić dobrą minę i przynajmniej udawać, że coś jest nie w porządku. Na przykład – że Sawicka to biedne, wykorzystane kobieciątko, a nie konkretna zawodniczka.

Ale to tylko część odpowiedzi. Druga część to ponura konstatacja, że w Polsce zanikło zjawisko zażenowania. Po raz pierwszy można to było dostrzec za komisji rywinowskiej. Prezesi i dyrektorzy stawali przed kamerami i mówili rzeczy nieprawdopodobne. Że nie pamiętają czegoś, co pamiętać musieli. Że będąc politykami, nigdy nie rozmawiają z zaprzyjaźnionymi politykami o polityce. A potem poszło.

Reklama
Reklama

Można być dojrzałym facetem i zapowiedzieć, że nigdy nie będzie się kandydować w wyborach. A po paru latach można tę deklarację skwitować dziecinnym: "pobite gary!". I nikt nie uzna tego za niepoważne. Więc nie dziwmy się mediom, Sawickiej i Marczuk-Pazurze. Wolno już wszystko.

[b][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2009/10/20/wolno-juz-wszystko/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Media otoczyły ją atmosferą zrozumienia, co dziwi. Przecież Sawicka w upublicznionych nagraniach dała się poznać jako autorka bon motów typu: "w politykę się nie musicie mieszać, tylko kasę dajcie, ale jeżeli jest tylko za friko, to pieprzę". Jej zachowania były – delikatnie mówiąc – odległe od wizji namiętnego dziewczęcia, co jak Jagna Borynowa "od tego gorąca w środku" już samo nie wie, co robi.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Komentarze
Sposób na Donalda Trumpa. Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku
Komentarze
Jan Zielonka: Holenderskie lekcje dla Polski
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama