Dziś wszyscy mogą śledzić jego podróż – i to w czasie rzeczywistym – dzięki połączonym siłom zbrojnym USA i Kanady. NORAD, czyli wspólne dowództwo ochrony przestrzeni powietrznej obu państw, prowadzi w Internecie coroczną akcję namierzania Mikołaja.
Wszystko zaczęło się w 1955 roku, gdy firma handlowa Sears Roebuck & Co. wydrukowała w gazetach ogłoszenie z wizerunkiem Świętego Mikołaja i tekstem: „Hej, dzieciaki! Zadzwońcie do mnie!”. Drukarski chochlik sprawił, że zamiast numeru do Sears Roebuck w reklamie znalazł się numer do centrum ochrony powietrznej kraju. Dzielni wojacy z Colorado Springs stanęli na wysokości zadania i zamiast odsyłać dzwoniące dzieci z kwitkiem, postanowili pomóc im w zlokalizowaniu Santa Clausa. I tak już zostało. Jak podaje NORAD, monitowanie lotu Świętego Mikołaja to dziś skomplikowana operacja z użyciem radarów, satelitów, myśliwców F-15 lub F-16 oraz specjalnych kamer zwanych SantaCamami.
Najważniejsze są satelitarne czujniki podczerwieni – to dzięki nim można namierzyć charakterystyczne promieniowianie emitowane przez wielki czerwony nos Rudolfa, wiodącego renifera w zaprzęgu Mikołaja. Co roku tysiące dzieci z całego świata dzwonią lub piszą e-maile do NORAD, prosząc o aktualne współrzędne nosa Rudolfa.
Najlepiej jednak wejść na stronę [link=http://www.noradsanta.org]www.noradsanta.org[/link] i samemu sprawdzić położenie zaprzęgu na mapie świata. Początek akcji w południe czasu polskiego, gdy Mikołaj rusza w stronę Dalekiego Wschodu.