Reklama

Między Katyniem a Nord Streamem

Dwa dni po tym, gdy rosyjski premier Władimir Putin wykonał symboliczny gest wobec Polski w Katyniu, rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew otworzył budowę gazociągu północnego.

Publikacja: 09.04.2010 21:01

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Tych dwóch wydarzeń, niestety, nie można oddzielić, tym bardziej że wiadomo, iż w rosyjskiej polityce nic nie dzieje się przypadkiem.

Nie wolno nam zapominać, że Nord Stream nie jest tylko przedsięwzięciem gospodarczym, ale także narzędziem politycznym Rosji umożliwiającym poszerzanie jej wpływów. A przecież już teraz Rosjanie zmuszają nas do podpisania niekorzystnego dla Polski kontraktu gazowego, wywierają nacisk na Litwę, zwiększają swoje wpływy na Ukrainie i Białorusi. Nic w tym nowego – przyzwyczailiśmy się, że Moskwa wokół swoich granic zawsze budowała jak najszerszą strefę wpływów. Ale przyzwyczaić się, to nie znaczy nie dostrzegać związanych z tym zagrożeń.

Dla Polaków nie bez znaczenia jest fakt, że najważniejszym rosyjskim partnerem przy budowie Nord Streamu są Niemcy. Tym bardziej że rosyjsko-niemiecka inwestycja prowadzona jest wbrew interesom Polski.

Wiem, że wszelkie historyczne analogie są ryzykowne i należy używać ich ostrożnie. Ale jeśli tak często wracamy do przeszłości, to także po to, aby wyciągać z niej wnioski, by lepiej rozumieć mechanizmy współczesnej polityki. A również po to, by nasi zachodni partnerzy rozumieli, skąd biorą się nasze obawy.

Cieszmy się więc, że przywódca rosyjskiego państwa w końcu gotów jest przyznać, iż za mord na elicie polskiego narodu odpowiada dawny przywódca sowieckiego imperium. Ale jednocześnie nie zamykajmy oczu na to, że Moskwa dalej prowadzi politykę imperialną. A zachodnia Europa łatwo poddaje się grze prowadzonej przez Kreml.

Reklama
Reklama

Obowiązkiem Polski w Unii – nie tylko ze względu na nasz własny interes – jest pokazywanie Europie, jak niebezpieczna potrafi być Rosja. Przypominanie, że przywódca tego państwa dziś ciepłymi gestami czarujący Zachód nie tak dawno był oficerem KGB. Domaganie się, aby europejska solidarność energetyczna nie była tylko ładnie brzmiącym zapisem w traktatach.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/janke/2010/04/09/miedzy-katyniem-a-nord-streamem/]na blogu[/link][/ramka]

Tych dwóch wydarzeń, niestety, nie można oddzielić, tym bardziej że wiadomo, iż w rosyjskiej polityce nic nie dzieje się przypadkiem.

Nie wolno nam zapominać, że Nord Stream nie jest tylko przedsięwzięciem gospodarczym, ale także narzędziem politycznym Rosji umożliwiającym poszerzanie jej wpływów. A przecież już teraz Rosjanie zmuszają nas do podpisania niekorzystnego dla Polski kontraktu gazowego, wywierają nacisk na Litwę, zwiększają swoje wpływy na Ukrainie i Białorusi. Nic w tym nowego – przyzwyczailiśmy się, że Moskwa wokół swoich granic zawsze budowała jak najszerszą strefę wpływów. Ale przyzwyczaić się, to nie znaczy nie dostrzegać związanych z tym zagrożeń.

Reklama
Komentarze
Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie
Komentarze
Marek Cichocki: Kanclerz Merz zderzył się z poglądami własnych konserwatystów
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Organizację Roberta Bąkiewicza delegalizować, nie promować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego koalicja 15 października nie ma przyszłości?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Reklama
Reklama