Reklama

Co po wyborach na Białorusi

Aleksander Łukaszenko znów wygrał wybory prezydenckie na Białorusi. Zachód nie powinien się odwracać od Białorusi

Publikacja: 19.12.2010 19:37

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Rzeczpospolita

I znowu wybory prezydenckie na Białorusi stały się problemem dla Zachodu. Bicie kontrkandydatów Łukaszenki przez milicję, pałowanie demonstrantów, zatrzymywanie opozycjonistów – to nie jest to, co pomaga podjąć decyzję o otwarciu się na łukaszenkowską Białoruś. Wygląda to jak powrót do ponurych czasów, gdy Aleksander Łukaszenko był zwany ostatnim dyktatorem Europy.

Na dodatek na ulicach Mińska podważane są rezultaty niedzielnych wyborów – opozycja podaje wynik Łukaszenki dwa razy niższy niż ten, który wypadł z zamówionych przez władze sondaży exit polls. Jak więc zareagować na oficjalne rezultaty? Czy przywrócić sankcje wobec białoruskich władz, znów zakazać dygnitarzom poruszania się po świecie zachodnim, odciąć Łukaszenkę od alpejskich stoków i wyjazdów do Berlusconiego? Łatwiej powiedzieć, jak zareagować na pobicie kandydata Uładzimira Nieklajeua – ostrą krytyką i oburzeniem.

Nie należy jednak podejmować radykalnych decyzji pod wpływem emocji. Nie namawiam do udawania, że nic się nie stało. Bo się stało i to trzeba wyraźnie powiedzieć. Trzeba żądać wyjaśnień w sprawie liczenia głosów i w sprawie ataków milicji na opozycjonistów.

Zachód nie może się jednak miotać między sankcjami a obietnicami, jednego dnia grozić kijem, drugiego dawać marchewkę. Czyż ci, co podsuwali pęczek marchewek przed wyborami, naprawdę zakładali, że mogą one spełnić demokratyczne standardy? Że choćby z dnia na dzień zmieni się mentalność członków komisji wyborczych?

Białoruś, delikatnie mówiąc, nie jest jedynym krajem na wschód od UE, w którym wyniki wyborów budzą wątpliwości. A z innymi przywódcami tamtego regionu Zachód rozmawia i prowadzi interesy. Jest na Wschodzie kraj, gdzie milicja atakuje 82-letnią opozycjonistkę, i w żadnym stopniu nie pogarsza to stosunków z Unią.

Reklama
Reklama

Łukaszenko ma wiele grzechów na sumieniu i pewnie kiedyś rozliczą go z tego sami Białorusini. Za jego władzy Białoruś umocniła jednak suwerenność. To nie jest łatwy partner dla nikogo. I to się nie zmieni.

Zachód powinien się poważnie zastanowić, czy odwrócić się od Łukaszenki. I na pewno nie odwracać się od Białorusinów. Białoruś nie jest bezpowrotnie stracona dla świata zachodniego.

I znowu wybory prezydenckie na Białorusi stały się problemem dla Zachodu. Bicie kontrkandydatów Łukaszenki przez milicję, pałowanie demonstrantów, zatrzymywanie opozycjonistów – to nie jest to, co pomaga podjąć decyzję o otwarciu się na łukaszenkowską Białoruś. Wygląda to jak powrót do ponurych czasów, gdy Aleksander Łukaszenko był zwany ostatnim dyktatorem Europy.

Na dodatek na ulicach Mińska podważane są rezultaty niedzielnych wyborów – opozycja podaje wynik Łukaszenki dwa razy niższy niż ten, który wypadł z zamówionych przez władze sondaży exit polls. Jak więc zareagować na oficjalne rezultaty? Czy przywrócić sankcje wobec białoruskich władz, znów zakazać dygnitarzom poruszania się po świecie zachodnim, odciąć Łukaszenkę od alpejskich stoków i wyjazdów do Berlusconiego? Łatwiej powiedzieć, jak zareagować na pobicie kandydata Uładzimira Nieklajeua – ostrą krytyką i oburzeniem.

Reklama
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Czy prezydent Karol Nawrocki chce wyprowadzić ukraiński sztandar?
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Najgorsza jesień Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Prezydent podniósł na duchu Polaków na Białorusi
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Mojsza jedność, czyli jak Karol Nawrocki przypomniał, co nas dzieli
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Komentarze
Marsz Niepodległości: Ja Polak, ja łachmyta
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama