Piotr Gabryel o decyzji sądu ws. Nangar Khel

Nie chciałbym, aby na straży Polski stali ani w jej imieniu byli wysyłani w najbardziej zapalne rejony świata żołnierze sparaliżowani syndromem Nangar Khel.

Aktualizacja: 01.06.2011 21:18 Publikacja: 01.06.2011 18:31

Bo przecież nic bardziej niebezpiecznego, niż mieć za obrońców ludzi, którzy boją się – gdy trzeba, gdy nie ma innego wyjścia – pociągnąć za spust. A to nam właśnie w ciągu ostatnich kilku lat – od chwili wybuchu sprawy Nangar Khel – groziło. Czy też może wręcz już stało się naszym udziałem.

Dlatego mam nadzieję, że wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, oczyszczający siedmiu polskich komandosów oskarżonych o popełnienie zbrodni wojennej w pobliżu Nangar Khel, ostatecznie pomoże polskiej armii uporać się z tym zjawiskiem, jeśli rzeczywiście – co jakiś czas temu zauważył były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak – daje się ono jej ostatnio we znaki.

Z jednej strony nie wolno nam więc zapomnieć, że w tej afgańskiej wiosce zginęło od pocisków wystrzelonych przez polskich żołnierzy sześć niewinnych osób (w tym troje dzieci), a dwie kolejne – w wyniku odniesionych ran – zmarły w szpitalu. Z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że nasi komandosi działali na polu walki, w skrajnie trudnych, ekstremalnych warunkach i – jak orzekł sąd, oceniając materiał dowodowy – choć popełnili błędy, to jednak nie dopuścili się czynów o charakterze przestępczym.

Przypomnijmy: ten proces nie miał precedensu w historii polskich sił zbrojnych, podobnie jak całe postępowanie w tej sprawie. Polskich żołnierzy zatrzymano w niezwykle spektakularny sposób, przy użyciu sił specjalnych Żandarmerii Wojskowej, a potem kilka miesięcy spędzili w areszcie i przez długi czas nie mieli ze strony naszego państwa (w imieniu którego walczyli z terrorystami w Afganistanie) zapewnionej opieki prawnej.

Ma zatem rację minister obrony narodowej Bogdan Klich, gdy mówi, że dzięki temu wyrokowi sądu honor polskiego żołnierza został obroniony. Wszelako nie zapominajmy, że to stwierdzenie ma na razie charakter warunkowy. Honor polskiego żołnierza zostanie bowiem w tej sprawie obroniony dopiero wówczas, gdy taki sam – a więc uniewinniający – wyrok niezawisłego sądu się uprawomocni. I oby taki właśnie był finał tej ogromnie smutnej historii.

Bo przecież nic bardziej niebezpiecznego, niż mieć za obrońców ludzi, którzy boją się – gdy trzeba, gdy nie ma innego wyjścia – pociągnąć za spust. A to nam właśnie w ciągu ostatnich kilku lat – od chwili wybuchu sprawy Nangar Khel – groziło. Czy też może wręcz już stało się naszym udziałem.

Dlatego mam nadzieję, że wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, oczyszczający siedmiu polskich komandosów oskarżonych o popełnienie zbrodni wojennej w pobliżu Nangar Khel, ostatecznie pomoże polskiej armii uporać się z tym zjawiskiem, jeśli rzeczywiście – co jakiś czas temu zauważył były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak – daje się ono jej ostatnio we znaki.

Komentarze
Kamil Kołsut: Czy Andrzej Duda trafi do MKOl i dlaczego Donald Tusk nie ma racji?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?