Miesiąc temu w rubryce satyrycznej „Plusa Minusa" Robert Górski i Mariusz Cieślik zanotowali: „Wygrywamy z pandemią – ogłosił premier. To się jeszcze okaże – ogłosiła epidemia". Chciałbym się dziś roześmiać, przypominając sobie tamten dowcip, ale coś mnie łapie za gardło. Z koronawirusem nie wolno bowiem igrać. Prawem satyryków jest strojenie sobie żartów nawet z poważnych spraw, gorzej, gdy próbę igrania z pandemią podejmują politycy. Premier Mateusz Morawiecki po raz kolejny bowiem ogłosił, że epidemia jest w odwrocie. Kłopot w tym, że akurat w dniu, gdy premier ogłaszał odwrót koronawirusa, zachorowalność była bardzo wysoka – wyniosła 382 przypadki, dzień później – 371. To jedne z wyższych wskazań od początku pandemii.
Premier przekonuje, że minęło zagrożenie koronawirusem, bo chce, by Polacy „tłumnie poszli głosować". Politycznie to zrozumiałe. Analitycy podliczyli, że w ostatnich wyborach mimo rekordowej frekwencji głosowało około miliona osób w wieku 60+. Najprawdopodobniej właśnie wystraszyli się koronawirusa i zostali w domach. PiS jednak wie, że w tej grupie wiekowej Andrzej Duda ma najwyższe poparcie, więc robi, co może, by przekonać seniorów, iż głosowanie jest bezpieczne, bo SARS-CoV-2 już nam niestraszny. Można tu oczywiście postawić pytanie, czy to postępowanie etyczne.
Sęk w tym, że w ciągu dwóch tygodni pomiędzy głosowaniami nie sposób liczyć, że sztaby jednego czy drugiego kandydata zachowają się etycznie. Ważna jest skuteczność, nie skrupuły. Politycy PO nie mieli żadnych zahamowań, by wykorzystać opisaną przez „Rz" historię ułaskawienia przez Andrzeja Dudę sprawcy przestępstwa seksualnego na nieletnim – dorosłe już ofiary zwróciły się do prezydenta o zniesienie zakazu zbliżania się do nich sprawcy (wszyscy żyją pod jednym dachem). Historia budzi kontrowersje, niemniej tworzenie narracji o tym, że Duda jest obrońcą pedofilów, wygląda na nadużycie. PiS jednak nie pozostał dłużny i o obronę pedofilów oskarżył Rafała Trzaskowskiego, przypominając jego wypowiedź dotyczącą wniosku o ekstradycję Romana Polańskiego. Prawda i rozum schodzą na bok, gdy kręci się kampania.
Sztabowcom obu stron warto jednak przypomnieć o jednym. Kampania się skończy. Jeden kandydat wygra, drugi przegra. Ale podziały pozostaną. I skutki wszystkich kampanijnych świństw również. Polska nie będzie od tego lepsza.