Oddalają się tym samym od Europy, która sama pogrążona w kryzysie nie ma w głowie wydawania większych pieniędzy na swoje armie. NATO słabnie, a wszystkie te czynniki razem są dla Polski i Europy Środkowej bardzo niebezpieczne. Sojusz, do którego wstępowaliśmy, był bowiem inną instytucją.

Nie ma co się łudzić, że na szczycie Paktu w Chicago dojdzie do jakichś radykalnych zmian. Tym niemniej trzeba działać, bo to państwa środkowoeuropejskie, jak żadne inne, rozumieją, że historia się nie skończyła. Różne, bardzo nieprzyjemne rzeczy mogą się jeszcze zdarzyć. Kilka lat temu widzieliśmy jak Rosja, praktycznie bezkarnie, mogła zaatakować Gruzję. Według dochodzących wieści Kreml znowu gromadzi wielkie siły na Kaukazie, by wykorzystać ewentualny atak na Iran do własnych celów. Nie żyjemy wcale w aż tak bezpiecznym świecie, jak wielu się wydaje.

W sferze obronności nikt nie ma wątpliwości, że nasze interesy są zbieżne z interesami Czech, Słowacji, Węgier i państw nadbałtyckich. Nie możemy przejmować się chwilowymi kłopotami z Litwą. Mimo dość histerycznych gestów pani prezydent Litwy, musimy współpracować z Wilnem.

Bardzo dobrze stało się, że na rozpoczynający się szczyt NATO ministrowie spraw zagranicznych i obrony grupy Wyszehradzkiej przygotowali mocny dokument wzywający członków NATO do wzmożonego działania  sferze budowania obronności. Bardzo dobra jest zapowiedź wspólnych ćwiczeń na terytorium naszych państw. Szkoda, że tego dokumentu nie podpisały inne państwa regionu.

Nie mamy wyjścia. Mimo, że jest kryzys i wszyscy mają kłopoty finansowe, na bezpieczeństwie nie możemy oszczędzać. Musimy też być bardzo aktywni politycznie w tej sferze, bo zachodzą kluczowe dla nas procesy.  Dobrze, że Polska razem z Węgrami, Czechami i Słowacją mówi głośno o odpowiedzialności za silne NATO. Jednak za mocnymi słowami muszą też pójść konkretne czyny.