Para sędziwych osób stała się pośmiewiskiem Polaków, więc można się tylko zastanawiać, o co ?w tym wszystkim chodzi. A może ?raczej – by nawiązać do słynnego przemówienia z 13 grudnia 1981 roku – kto za tym wszystkim stoi. Czy problemy trapiące autora stanu wojennego i jego małżonkę są realne i zostały po prostu bezwzględnie wykorzystane przez bulwarówki, czy też mamy ?do czynienia ze zjawiskiem, ?które określane bywa mianem ustawki? A jeśli to drugie, to w jakim celu?

Generał Jaruzelski chyba by jednak wolał, żeby media się nim nie interesowały. Jeśli nawet doniesienia o jego złym stanie zdrowia są nieprawdziwe, to trudno sobie wyobrazić, że marzy on o tym, ?żeby być wraz ze swoją żoną ?na pierwszych stronach gazet, zwłaszcza w aurze skandalu obyczajowego.

Wniosek nasuwa się jeden. Historia rozlicza dawnego dyktatora stosownie do czasów, których przyszło mu dożyć. Od ćwierćwiecza spora część środowisk wywodzących się z solidarnościowej opozycji domaga się postawienia go przed sądem za wprowadzenie stanu wojennego i masakrę robotników na Wybrzeżu w roku 1970. IPN oskarża generała Jaruzelskiego o kierowanie zbrojnym związkiem przestępczym. A jemu wciąż się udaje uniknąć rozprawy. W dodatku wśród dzisiejszych Polaków nie budzi on takich emocji, które budził u progu ?III RP – coraz większa część społeczeństwa po prostu wobec niego obojętnieje.

Ale w epoce „liberalnych ironistek", nie potrzeba już wyroków rozstrzygających o czyjejś winie w dramatycznych wydarzeniach. Wystarczy człowieka publicznie upokorzyć śmiechem. Kto by przypuszczał, ?że nadejdzie chwila, w której dawny szef WRON będzie postacią raczej śmieszną niż straszną? Satysfakcja to bardzo wątpliwa, ale znak postmodernistycznych czasów ?rzuca się w oczy.