Reklama

Zwycięskie odejście Eriki - komentarz Jerzego Haszczyńskiego

Erika Steinbach kończy długą karierę przywódczyni niemieckich wysiedlonych.

Publikacja: 08.07.2014 02:00

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Może być zadowolona. Zostawia po sobie wypudrowaną wersję przeredagowanej historii ?III Rzeszy, drugiej wojny światowej ?i jej następstw.

Udało jej się przekonać znaczną część rodaków, że są ofiarami nazizmu i Hitlera, czyli że Niemcy na równi z innymi narodami są ofiarami niemieckich zbrodni.

Przez wiele lat Erika Steinbach była na krótkiej liście najbardziej znanych polityków niemieckich w Polsce. Odgrywała szczególną rolę w skutecznej akcji zmiany wojennego ?i powojennego wizerunku Niemiec, odbywającej się kosztem Polski.

Akcja ta polega, po pierwsze, na wygaszaniu debat o niemieckiej odpowiedzialności i na zakończeniu rozliczeń (co przychodzi łatwo, bo ostatni zbrodniarze albo spokojnie umarli, albo stoją już nad grobem), po drugie zaś – na eksponowaniu niemieckich krzywd i niemieckiego ruchu oporu przeciw Adolfowi Hitlerowi. Steinbach udało się wprowadzić na salony tezę, że wszystkie wysiedlenia w historii XX wieku są równie godne potępienia, niezależnie od tego, co było ich przyczyną. W ten sposób wysiedlenie Niemców z Polski po sześciu latach okupacji jest traktowane tak samo jak ludobójcze przesiedlenia Ormian w czasie I wojny światowej w osmańskiej Turcji.

Ta wspólnota cierpień to nadal główna teza sztandarowego projektu Steinbach – Centrum przeciwko Wypędzeniom. Wystarczy otworzyć stronę internetową Centrum – przywita nas zdanie, że w XX wieku od 80 do 100 mln ludzi było ofiarami wysiedleń, czystek i wypędzeń. Na nikim nie robi już wrażenia, że wyjątkowość niemieckiej zbrodni znika za zasłoną, którą stanowi wspólnota cierpienia Niemców i innych wysiedlanych narodów.

Reklama
Reklama

Symboliczne jest to, że zabieg ten udał się komuś, kto zbudował swoją karierę polityczną na kłamstwie. Erika Steinbach nie straciła, wbrew temu, co twierdziła, stron rodzinnych na terenie dzisiejszej Polski, co, jak nieskromnie przypomnę, było moim dziennikarskim odkryciem w 2000 roku. Urodziła się w 1943 roku jako córka żołnierza niemieckich wojsk okupacyjnych, w Rumi pod Gdynią, która należała przed drugą wojną do Polski. To zupełnie przypadkowe miejsce urodzenia, a nie żaden Heimat, na dodatek z Rumi wypędzono Polaków, by zrobić miejsce dla jej rodziców.

W tej zbudowanej na kłamstwie karierze niemałe znaczenie miało ?i niemieckie prawo. Mimo że Steinbach nie straciła w Polsce żadnego Heimatu, to zgodnie z niemieckim ustawodawstwem może się uważać za wypędzoną. Daje ono taką możliwość każdemu, kto urodził się na terenie, z którego później przesiedlano. Gdyby Hitler doczekał się dziecka i przyszłoby ono na świat w okupowanej Warszawie, to po wojnie miałoby status wypędzonego.

Nawet w Polsce już prawie nikt nie ma siły, by przeciwstawić się nowej polityce historycznej Niemiec. A jej efekty widać w rozpowszechnianym na całym świecie serialu niemieckiej telewizji publicznej „Nasze matki, nasi ojcowie", w którym niemieccy żołnierze są wrażliwymi miłymi ludźmi, a AK-owcy – antysemitami.

I to nasze zmęczenie walką o prawdę historyczną jest w tym wszystkim najsmutniejsze.

Może być zadowolona. Zostawia po sobie wypudrowaną wersję przeredagowanej historii ?III Rzeszy, drugiej wojny światowej ?i jej następstw.

Udało jej się przekonać znaczną część rodaków, że są ofiarami nazizmu i Hitlera, czyli że Niemcy na równi z innymi narodami są ofiarami niemieckich zbrodni.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Najgorsza jesień Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Prezydent podniósł na duchu Polaków na Białorusi
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Mojsza jedność, czyli jak Karol Nawrocki przypomniał, co nas dzieli
Komentarze
Marsz Niepodległości: Ja Polak, ja łachmyta
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Komentarze
Bogusław Chrabota: O mądry patriotyzm
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama