Według naszych informacji nowa premier połowę ministrów odziedziczy po Tusku, ale będzie też kilka niespodzianek – szczególnie w MSW czy MSZ. Być może Kopacz chciała w ten sposób zamanifestować jedynie odrębność od swego poprzednika, ale może to zapowiedź, że ma własną wizję sprawowania rządów.
Nowa premier chce, aby jej gabinet był spoiwem Platformy Obywatelskiej. Ministrami będą partyjni spółdzielcy Cezary Grabarczyk i Andrzej Biernat, ?ale też członkowie konkurującej z nimi grupy Grzegorz Schetyna i Andrzej Halicki. Kopacz najwyraźniej chce mieć liderów obu frakcji ?na oku. Awanse mogą się okazać skuteczniejszą metodą zapewnienia sobie lojalności niż zwalczanie frakcji.
Swój wpływ na skład rządu miał też prezydent Bronisław Komorowski. Bliski mu szef MON Tomasz Siemoniak nie tylko będzie w rządzie, lecz zostanie wicepremierem. ?Nie będzie jednak agentem prezydenta – raczej łącznikiem pomiędzy dwoma ośrodkami władzy w roku wyborów prezydenckich i parlamentarnych oraz w sytuacji, gdy wciąż mamy do czynienia z napięciami na Wschodzie.
Natomiast powołanie Grzegorza Schetyny na szefa polskiej dyplomacji jest nie tylko ukłonem Ewy Kopacz w stronę prezydenta. Choć żywiołem Schetyny zawsze była polityka krajowa, przez szefowanie przez trzy lata sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych siłą rzeczy nabrał on orientacji w sprawach międzynarodowych. Jeśli w dodatku ministrem ds. europejskich zostanie specjalista od spraw unijnych Rafał Trzaskowski, to trzeba będzie stwierdzić, że polska dyplomacja nie trafiła w ręce amatorów.
Inaczej wygląda sytuacja w resorcie spraw wewnętrznych. Stanowisko to ma objąć mało znana posłanka Teresa Piotrowska. MSW to ogromna władza, a gdy w życie wejdzie reforma służb specjalnych, będzie ona jeszcze większa. Straż Graniczna, policja, ABW to podczas konfliktu na Wschodzie dziedziny, w których nie stać Polski na eksperymenty. Zaufanie Kopacz do Piotrowskiej to za mało, by być spokojnym o tę dziedzinę.