Reklama

Ukraina nas nie chce, Zachód – nie rozumie

Polska polityka wobec Ukrainy wyraźnie się zmienia. Ten wniosek można wysnuć z publicznych wypowiedzi premier Ewy Kopacz i rozmowy z prezydentem Bronisławem Komorowskim, która ukazała się we wczorajszej „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 21.10.2014 01:09

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Z grubsza nową postawę wobec Kijowa da się sprowadzić do dwóch zdań. Pierwsze brzmi: Nie będziemy bardziej ukraińscy od Ukrainy. Drugie zaś: Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom i nasze dzieci są najważniejsze.

Czyli więcej pragmatyzmu, mniej idealizmu. Wycofujemy się do drugiego szeregu. A to oznacza, że odpowiedzialność za zaprowadzenie pokoju i ratowanie Ukrainy spada w UE na Niemcy i Francję. Oraz że jest szansa, iż gniew Rosji za forsowanie sankcji wobec niej nie ograniczy się do nas.

Widzimy zatem, że polska polityka wschodnia, którą prowadziły wszystkie rządy od upadku komunizmu, wywraca się do góry nogami. Właściwie należałoby się oburzyć. Ale emocje nieco stygną, gdy odpowiemy sobie na pytanie, dlaczego tak się dzieje.

Po pierwsze – Ukraina nas nie potrzebuje (w dodatku zawodzi nas, nie przeprowadzając reform). Od początku czerwca, czyli spotkania w Normandii, Ukraińcy nie zapraszają Polaków do rozmów o przyszłości swojego kraju. Wystarczają im Rosja po jednej stronie, Niemcy i Francja po drugiej.

Po wtóre – Zachód nas nie rozumie. Za ten stan rzeczy częściowo winę ponoszą polscy politycy, którzy nie wytłumaczyli swoim zachodnim partnerom znaczenia gry z Rosją o Ukrainę.

Reklama
Reklama

Splot tego, co niezależne i nieprzewidywalne, z tym, co nieprzemyślane, powoduje, że Polska wypada z najważniejszej gry dyplomatycznej Europy.

Można się też spodziewać skutków społecznych zmiany narzuconej przez polityków. Polacy zaangażowani jak żadne inne społeczeństwo we wspieranie prozachodnich zrywów Ukraińców poczują się zawiedzeni. A wygaszenie proukraińskiego entuzjazmu w Polsce może negatywnie wpłynąć na stosunki między naszymi krajami.

Z grubsza nową postawę wobec Kijowa da się sprowadzić do dwóch zdań. Pierwsze brzmi: Nie będziemy bardziej ukraińscy od Ukrainy. Drugie zaś: Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom i nasze dzieci są najważniejsze.

Czyli więcej pragmatyzmu, mniej idealizmu. Wycofujemy się do drugiego szeregu. A to oznacza, że odpowiedzialność za zaprowadzenie pokoju i ratowanie Ukrainy spada w UE na Niemcy i Francję. Oraz że jest szansa, iż gniew Rosji za forsowanie sankcji wobec niej nie ograniczy się do nas.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: KPO, CPK i oranżeria w kebabie, czyli spektakularna katastrofa rządu
Komentarze
Estera Flieger: Karol Nawrocki, czyli ludowy prezydent Polski
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trumpizm po polsku? Przemówienie Karola Nawrockiego zwiastuje zmianę kursu prawicy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki szybko zrezygnował z próby udawania dobrotliwego ojczulka narodu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Karol Nawrocki składa przysięgę i idzie się bić, zwołując pisowskie wojsko
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama