Reklama
Rozwiń

Artur Bartkiewicz: Wybory prezydenckie pokazują, że nie jesteśmy skazani na wieczną wojnę KO z PiS

W II turze tegorocznych wyborów prezydenckich po raz piąty z rzędu zmierzą się ze sobą kandydaci Platformy Obywatelskiej/Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Ale szóstego takiego starcia może już nie być.

Publikacja: 16.05.2025 11:01

Rafał Trzaskowski i Sławomir Mentzen

Rafał Trzaskowski i Sławomir Mentzen

Foto: PAP

W 2020 roku w I turze Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski zebrali łącznie niemal 74 proc. głosów. W tym roku Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski mogą wspólnie zdobyć mniej niż 60 proc. głosów. KO i PiS robią coraz więcej miejsca dla innych graczy na scenie politycznej.

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski: bez wizji, bez idei, kontynuacja 20-letniej wojny

Jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego tak się dzieje, to wystarczy, że spojrzy uważnie na kończącą się właśnie kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi. Biorąc pod uwagę, jak bardzo obie strony ciągnącego się od 2005 roku konfliktu politycznego w Polsce podkreślały wagę nadchodzących wyborów prezydenckich, była ona w wykonaniu Trzaskowskiego i Nawrockiego wyjątkowo bezbarwna.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Pierwsza tura – stress test sytemu politycznego w Polsce

Nawrocki jako „obywatelski” kandydat miał umożliwić PiS nowe otwarcie i wyjść poza krąg twardego elektoratu PiS. Skończyło się na heroicznej walce o to, aby osiągnąć poparcie na takim poziomie, jaki osiąga w sondażach partyjnych ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego, i „obywatelskości” ograniczającej się do tego, że prezes IPN coraz lepiej naśladował język Przemysława Czarnka czy Mariusza Błaszczaka. Nawrocki nie zaprezentował jakiejś oryginalnej wizji, idei, którą mógłby porwać wyborców innych niż ci, których już wcześniej porwał Jarosław Kaczyński. Jego oferta sprowadza się w gruncie rzeczy do tego, że włoży kij w szprychy rządu i doprowadzi do jego upadku, dzięki czemu do władzy będzie mógł wrócić PiS.

PiS każe nam wybierać Karola Nawrockiego, bo inaczej będzie rządził Rafał Trzaskowski, a KO przekonuje nas do wyboru Rafała Trzaskowskiego, bo inaczej wróci PiS

Ale z drugiej strony sytuacja była niewiele lepsza. Rafał Trzaskowski boleśnie przekonał się, że łatwiej prowadzić kampanię wyborczą, bazując na haśle „Mamy dość!” (jak w 2020 roku) i z wygodnych opozycyjnych pozycji krytykując obóz władzy, niż występować jako kandydat obozu rządzącego, będąc zmuszonym do obrony dorobku (a może bardziej jego braku) niezbyt popularnego i niezbyt skutecznego rządu. Może dlatego również ten kandydat nie przedstawił jakiejś porywającej wizji, bo przecież gdyby taką miał, to pojawiłyby się pytania, dlaczego rząd Donalda Tuska jej nie realizuje. Mało tego – choć początkowo dystansował się wobec rywali, z Karolem Nawrockim na czele, i obiecywał raczej zgodę narodową, na koniec wszedł w dobrze znane, polaryzacyjne tory i zaczął występować w klasycznej roli uczestnika wojny polsko-polskiej, wymierzając razy przeciwnikowi w czasie debat i na wiecach. W efekcie na finiszu kampanii mamy rekonstrukcję polskiej polityki z ostatnich dwóch dekad – PiS każe nam wybierać Karola Nawrockiego, bo inaczej będzie rządził Rafał Trzaskowski, a KO przekonuje nas do wyboru Rafała Trzaskowskiego, bo inaczej wróci PiS.

Czytaj więcej

Sondaż przed pierwszą turą: Karol Nawrocki dogania Rafała Trzaskowskiego

Od Sławomira Mentzena po Adriana Zandberga – czyli wyborcy szukają alternatywy

Sondaże pokazują, że taka w gruncie rzeczy dość jałowa polityka permanentnego sporu politycznego przestaje jednak wystarczać, zwłaszcza młodszym wyborcom, którzy najwyraźniej mają dość politycznych igrzysk i chcieliby jednak propozycji programowej wykraczającej poza „byle tylko nie ci drudzy”. Stąd duża popularność wśród najmłodszych wyborców radykalnych, ale spójnych programów głębokiej reformy państwa przedstawianych przez Sławomira Mentzena i Konfederację z jednej strony oraz Adriana Zandberga i Razem z drugiej. Nawet tak skrajne poglądy, jak te prezentowane przez Grzegorza Brauna, potrafią dziś przyciągać dwa razy więcej wyborców, niż był w stanie to zrobić Robert Biedroń jako kandydat lewicy w 2020 roku. A nawet jeśli nie siły antyestablishmentowe, to może chociaż nowe pokolenie polityków – jak Magdalena Biejat, która mimo że Lewica nie przeznaczyła zbyt dużych środków na jej kampanię, prawdopodobnie osiągnie najlepszy wynik jako przedstawicielka SLD i jego sukcesorów od 2010 roku.

W tych wyborach depozytariusze nadziei na nowe otwarcie w polskiej polityce muszą zadowolić się walką o trzecie miejsce. Ale jeśli KO i PiS nie wymyślą się na nowo, za pięć lat może być już zupełnie inaczej.

W 2020 roku w I turze Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski zebrali łącznie niemal 74 proc. głosów. W tym roku Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski mogą wspólnie zdobyć mniej niż 60 proc. głosów. KO i PiS robią coraz więcej miejsca dla innych graczy na scenie politycznej.

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski: bez wizji, bez idei, kontynuacja 20-letniej wojny

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Płociński: Sondaż nie kłamie – rząd Donalda Tuska nie ruszył pełną parą
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po decyzji SN w sprawie wyborów prezydenckich. Polska musi iść do przodu
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Mandat wyborczy Karola Nawrockiego będzie podważany przez część Polaków
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Czy Sąd Najwyższy wzniesie się wyżej
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Roman Giertych ma rację ws. migrantów z Niemiec?