Michał Szułdrzyński: Czy wizy studenckie powinny się stać forpocztą polityki migracyjnej?

Afera wizowa uderza w polskie szkolnictwo wyższe. Podjęte przez MSZ próby uszczelnienia systemu stawiają uczelnie żyjące z zagranicznych studentów przed widmem strat. W tle pytania o bezpieczeństwo państwa, politykę migracyjną i pomysł na Polskę.

Publikacja: 26.09.2024 04:30

Michał Szułdrzyński: Czy wizy studenckie powinny się stać forpocztą polityki migracyjnej?

Foto: Adobe Stock

Gdy kilkanaście dni temu miałem przyjemność prowadzić debatę na Uniwersytecie Warszawskim dotyczącą umiędzynarodowienia polskiej nauki, w pewnym momencie zacząłem się obawiać, że stracę kontrolę nad bezpieczeństwem jej uczestników. W chwili, gdy pojawił się temat zmiany polityki wizowej wobec zagranicznych studentów, w stronę przedstawiciela MSZ posypało się wiele pytań i zarzutów ze strony magnificencji rektorów i prorektorów. Od pretensji, że byli decyzjami dotyczącymi wytycznych dla konsulów zaskoczeni, po stwierdzenia, że uczynienie zadość nowym zasadom to iście syzyfowa praca.

Zawiniły uczelnie widma, rykoszetem dostają uniwersytety

W tej gorącej debacie zbiegają się bowiem różne bolączki naszej rzeczywistości. Z jednej strony niż demograficzny sprawia, że wiele uczelni reperuje swoje budżety, kształcąc w Polsce studentów z innych, często dalekich krajów. Z drugiej – polska wiza studencka stała się dla przybyszów z krajów Azji czy Afryki łakomym kąskiem, bo dawała możliwość legalnego pobytu, pracy w naszym kraju, a często później wyjazdu do innych państw Unii Europejskiej. I znów zaradność jednych sprawiała kłopoty innym. Bo uczelnie widma, de facto sprzedając możliwość studiowania za lewe wizy studenckie, doprowadziły do reakcji państwa, na której mogą ucierpieć renomowane uniwersytety i akademie.

Czytaj więcej

Zagraniczni studenci mają coraz więcej problemów ze zdobyciem wizy

I znów – jak to w Polsce – przy braku polityki migracyjnej państwa równowagę osiągamy dzięki działaniom rynku, ale też cwaniaków. A polityka migracyjna, zamiast być efektem namysłu całego kraju, decyzji polityków i zgody społecznej, staje się wypadkową różnych interesów i lobbies. Jakaś branża potrzebuje pracowników, to ich po prostu sobie ściąga, nie bardzo zważając na takie kwestie, jak narodowe bezpieczeństwo czy długofalowe strategie polskiego państwa. Ktoś robi interes na uczelniach widmo, to nagle wizy płyną do osób, które powinny najpierw zostać starannie sprawdzone przez polskie służby. A że kwestie wydawania wiz służyły przekrętom, wiemy doskonale, od kiedy rok temu wybuchła afera wizowa.

Polityka wizowa powinna być pochodną polityki migracyjnej. A jaka jest polityka migracyjna Polski?

Dziś jednak rykoszetem po aferze wizowej dostały renomowane polskie uczelnie. Czują się ofiarami walki z następstwami afery wizowej. Jeden z rozgoryczonych naukowców powiedział nawet, że z afery wizowej niektórzy starają się zrobić aferę uczelnianą i przerzucić na środowisko szkolnictwa wyższego odpowiedzialność za decyzje podejmowane w ostatnich latach przez pracowników MSZ. Dość powiedzieć, że szukanie winnego wydaje się dziś działaniem zupełnie spóźnionym.

Czytaj więcej

Polska nauka na globalnej scenie

Czym prędzej potrzebujemy się zastanowić nad tym, czym ma być Polska. Konkurencyjnym przyczółkiem do szturmowania Europy Zachodniej przez niby-studentów z Azji i Afryki? Hubem edukacyjnym nieźle zarabiającym na zagranicznych studentach (tak jak jest to w przypadku medycyny po angielsku, której uczymy, wcale nie licząc na to, że absolwenci zostaną w Polsce i będą leczyć pacjentów nad Wisłą)? A może szkolnictwo wyższe winno się stać forpocztą polityki migracyjnej, dzięki której Polska będzie precyzyjne określała, skąd i jak wykwalifikowanych pracowników potrzebuje w czasie pogłębiającej się luki demograficznej?

Jakkolwiek zdecydujemy, musi być to decyzja świadoma, a nie efekt podejmowanych ad hoc decyzji.

Gdy kilkanaście dni temu miałem przyjemność prowadzić debatę na Uniwersytecie Warszawskim dotyczącą umiędzynarodowienia polskiej nauki, w pewnym momencie zacząłem się obawiać, że stracę kontrolę nad bezpieczeństwem jej uczestników. W chwili, gdy pojawił się temat zmiany polityki wizowej wobec zagranicznych studentów, w stronę przedstawiciela MSZ posypało się wiele pytań i zarzutów ze strony magnificencji rektorów i prorektorów. Od pretensji, że byli decyzjami dotyczącymi wytycznych dla konsulów zaskoczeni, po stwierdzenia, że uczynienie zadość nowym zasadom to iście syzyfowa praca.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Estera Flieger: Nauka nie zatrzęsię koalicją, ale środowisko nie odpuszcza
Komentarze
Estera Flieger: Lewica wyłożyła się na sztucznej inteligencji. A wystarczyłoby trochę wyobraźni
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak zwalczać alkoholizm. Gawędy Izabeli Leszczyny
Komentarze
Wewnętrzna rekonfiguracja Nowej Lewicy. Co przyniesie?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Ukraina zmienia postawę w sprawie Wołynia? Ostrożnie z optymizmem