„Przyjmowano do wiadomości – ja w końcu kierowałem partią, więc wiem, że przyjmowano do wiadomości – że te wybory mogą się dla nas zakończyć utratą władzy i że trzeba jeszcze różnego rodzaju instytucje wesprzeć i że nie ma w tym nic sprzecznego z prawem i nic sprzecznego z interesem społecznym” – przyznawał kilka dni temu podczas konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. Prezes w ten sposób tłumaczył wzrost wydatków w roku wyborczym na dotacje celowe w kancelarii premiera. Wcześniej Donald Tusk informował, że w ubiegłym roku różnym fundacjom, stowarzyszeniom, klubom i związkom wyznaniowym „w przygniatającej większości bezpośrednio związanym z partią rządzącą i z jej zapleczem” Kancelaria Prezesa Rady Ministrów udzieliła 524 dotacje celowe o łącznej wartości 370 mln zł. Premier dodał, że większość z tych dotacji została przekazana bez przeprowadzenia otwartego konkursu ofert, i powiedział, że wydatki na dotacje, które są finansowane z rezerwy ogólnej budżetu państwa, będące w dyspozycji premiera, wzrosły od 2020 r. do wyborczego roku 2023 dwunastokrotnie, do 265 mln zł. Pętla na szyi PiS się zaciska.