Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski czy Ursula von der Leyen – dlaczego Donald Tusk musi wybrać

Przewodnicząca Ursula von der Leyen przyjeżdża w piątek do Warszawy w nadziei, że uzyska poparcie Donalda Tuska dla swej drugiej kadencji na czele Komisji Europejskiej. To trudne do pogodzenia z międzynarodowymi ambicjami szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego.

Publikacja: 21.02.2024 00:00

Premier Donald Tusk (L) oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (P)

Premier Donald Tusk (L) oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (P)

Foto: PAP/Marcin Obara

Ursula von der Leyen i Donald Tusk: ta para może sobie dać wiele. Jeśli Niemka szybko uwolni kolejną transze KPO (ponad 6 mld euro) i będzie wnioskować o wygaszenie procedury z artykułu 7. traktatu UE o naruszeniu rządów prawa, koalicja rządowa, a w szczególności KO, będzie tryumfować. To może też oznaczać marginalizację PiS w wyborach samorządowych, europejskich i prezydenckich. I konsekrację Donalda Tuska jako najważniejszego polityka III Rzeczypospolitej. 

Po co Ursuli von der Leyen poparcie Donalda Tuska

Motywacją przewodniczącej von der Leyen będzie przede wszystkim chęć wynagrodzenia polityka, który pokonał nacjonalistyczny populizm w piątym co do znaczenia kraju Unii Europejskiej. To ma być przykład dla Włoch, Francji czy Niemiec, gdzie skrajna prawica już jest u władzy lub się do niej przymierza. Pokazanie drogi, która uchroni Wspólnotę przed egzystencjalnym zagrożeniem. 

Czytaj więcej

Ursula von der Leyen chce dalej rządzić w Unii Europejskiej

Ale w wyjściu na przeciw oczekiwaniom Donalda Tuska von der Leyen ma też interes całkiem osobisty, bo premier i jej może dać wiele. Polscy eurodeputowani stanowią bowiem kluczowy element Europejskiej Partii Ludowej (European People’s Party – EPP), macierzystego klubu Niemki w europarlamencie, bez którego poparcia jej kariera za parę miesięcy się skończy.

Tyle że o poparcie EPP będzie też najpewniej ubiegał się Radosław Sikorski. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z połowy stycznia jego zastępca Andrzej Szejna mówił: „Mam wrażenie, że minister Radosław Sikorski przyjął funkcję szefa MSZ na całą kadencję i tylko taką wiedzę posiadam. Ale wyrażę wyłącznie osobistą opinię, że Unia potrzebuje wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych formatu Radosława Sikorskiego”. To w języku dyplomacji sygnał, że szef polskiej dyplomacji mierzy wysoko, choć jeśli się nie uda, pozostanie na swoim stanowisku.

Czytaj więcej

Andrzej Szejna: Joe Biden jest dla nas darem niebios

Dlaczego Tusk musi wybrać między von der Leyen a Sikorskim

Czy w wielkim rozdaniu stanowisk szefów Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Europejskiego Banku Centralnego i unijnej dyplomacji, do jakiego szykuje się Bruksela wczesną jesienią, chadecy z EPP będą mogli obsadzić więcej niż jedno stanowisko? Sondaż European Council on Foreign Relations sprzed kilku tygodni pokazuje, że umiarkowana prawica straci poparcie w wyborach europejskich w czerwcu na rzecz radykałów z prawicy i lewicy. Jest więc całkiem realne, że Donald Tusk będzie musiał wybrać między poparciem dla Ursuli von der Leyen i Radosława Sikorskiego.

Czytaj więcej

Sondaż: Populiści idą do europarlamentu. Mogą wygrać aż w dziewięciu krajach UE

W przeszłość lider Platformy Obywatelskiej, który zawsze ucinał konkurencję w swoim ugrupowaniu, już zablokował drogę obecnego szefa dyplomacji do prezydentury. Gdyby postąpił inaczej, zapewne w 2015 r. wyborów nie wygrałby Andrzej Duda. To był jego kluczowy, obok wyjazdu do Brukseli w tym samym roku, błąd w długiej karierze politycznej, który jednak odkupił odsunięciem populistów 15 października 2023 r. 

Tym razem stawka będzie jednak niższa. Po pierwsze dlatego, że zawsze się da przerobić porażkę Sikorskiego w sukces, przyznając mu tekę jednego z unijnych komisarzy. Przede wszystkim jednak najlepiej by było, gdyby został w Warszawie, bo w czasach wojny na wschodzie i wejścia Polski do pierwszej europejskiej ligi to tu może on zrobić najwięcej. 

Ursula von der Leyen i Donald Tusk: ta para może sobie dać wiele. Jeśli Niemka szybko uwolni kolejną transze KPO (ponad 6 mld euro) i będzie wnioskować o wygaszenie procedury z artykułu 7. traktatu UE o naruszeniu rządów prawa, koalicja rządowa, a w szczególności KO, będzie tryumfować. To może też oznaczać marginalizację PiS w wyborach samorządowych, europejskich i prezydenckich. I konsekrację Donalda Tuska jako najważniejszego polityka III Rzeczypospolitej. 

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego