Mimo własnych deklaracji – potwierdził to wszak Polskiej Agencji Prasowej wpływowy poseł Marek Ast dwa tygodnie temu – o tym, że komisja mająca rzekomo badać rosyjskie wpływy w Polsce przed wyborami jednak nie powstanie, PiS zrobił tuż przed ostatnim posiedzeniem Sejmu w tej kadencji woltę. W ostatnim możliwym terminie zgłosił kandydatów do komisji i to od razu dziewięciu, wiedząc, że opozycja zamierza prace tego gremium zignorować. Na posiedzeniu w środę najprawdopodobniej członkowie komisji zostaną powołani i w ten sposób komisja rzeczywiście powstanie.
Dlaczego PiS ugiął się przed USA w sprawie lex Tusk
Nim odpowiemy na pytanie, dlaczego PiS do komisji wrócił, warto się najpierw zastanowić, dlaczego się z niej wcześniej wycofał. Po pierwsze dlatego, że ten pomysł nie spotkał się ze zrozumieniem ze strony naszych zachodnich sojuszników. Zarówno USA jak i UE uznały, że ochrzczone przez opozycję i komentatorów mianem lex Tusk przepisy mają tylko jeden cel: wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznego. Wszak w podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę pod koniec maja ustawie zakładano karanie 10-letnim zakazem sprawowania funkcji publicznych. Mogłoby to spotkać każdego, kto zostanie uznany przez komisję za osobę, która uległa rosyjskim wpływom i dotyczyłoby zakazu sprawowania wszelkich funkcji związanych z wydawaniem pieniędzy publicznych.
Czytaj więcej
PiS zgłosił marszałek Sejmu do komisji ds. wpływów dziewięciu kandydatów czyli pełny skład - dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Trzymał go w tajemnicy we wtorek, do późnych godzin wieczornych.
Zarówno w kraju, jak i za granicą uznano, że to działanie niemające wiele wspólnego z równością i uczciwością wyborów. Prezydent Andrzej Duda, który najpierw ustawę lex Tusk bardzo chwalił, potem doszedł jednak do wniosku, że trzeba ją naprawić i najbardziej krytykowane zapisy z niej wyrzucić. To sprawiło, że proces legislacyjny się wydłużył i dopiero na początku sierpnia pod ostateczną nowelizacją pojawił się podpis prezydenta.
Lex Tusk pomogło liderowi PO przebić szklany sufit
Ale nie tylko nagłe, wymuszone przez sojuszników wątpliwości prezydenta wpłynęły na wstrzymanie prac nad komisją. PiS zorientował się, że lex Tusk doskonale mobilizuje wyborców opozycji. Dało wszak paliwo do marszu 4 czerwca, który stał się zupełnie nowym otwarciem kampanii Platformy Obywatelskiej. Atmosfera wielkiego politycznego wiecu była później przez PO wykorzystywana podczas spotkań w największych miastach, w których wszak duża część mieszkańców to wyborcy Donalda Tuska. PiS zorientował się, że lex Tusk rozbił szklany sufit nad słupkami poparcia dla Platformy Obywatelskiej