Michał Szułdrzyński: Ustawa wiatrakowa, czyli imposybilizm w parze z populizmem

W obozie rządzącym coraz częściej widać rozdźwięk pomiędzy ośrodkiem rządowym z premierem na czele a zapleczem partii rządzącej oraz Solidarną Polską. Wygląda to tak, jakby nie było centrum władzy, gdzie realizuje się wolę polityczną.

Publikacja: 27.01.2023 03:00

PiS (na zdjęciu prezes Jarosław Kaczyński) coraz bardziej pogrąża się w imposybilizmie. Coraz części

PiS (na zdjęciu prezes Jarosław Kaczyński) coraz bardziej pogrąża się w imposybilizmie. Coraz częściej się zdarza, że ktoś zaśpi, nie przyjdzie na posiedzenie komisji albo wrzuci jakąś poprawkę czy wręcz zagłosuje z opozycją

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Tryb prac nad ustawą wiatrakową nosi typowe objawy zjawiska, które dotknęło obozu rządzącego. Prawo i Sprawiedliwość wygrywało kolejne wybory od 2015 r. dlatego, że potrafiło przekonać obywateli o własnej sprawczości. Jeśli na czymś tej partii zależało, to była w stanie przepchnąć dowolny projekt. Opanować Trybunał Konstytucyjny? Proszę bardzo! Zaorać Krajową Radę Sądownictwa? Potrzymajcie mi piwo!

Sprawczość w dużej mierze polega na istnieniu silnego ośrodka woli politycznej, który jest w stanie bezwzględnie narzucać swoje decyzje poszczególnym posłom na etapie prac parlamentarnych. Opiera się również na tym, by likwidować partykularyzmy – rozbieżne interesy różnych grup wewnętrznych, inercję poszczególnych ministerstw i departamentów, bezradność komisji itd. PiS potrafił zaprowadzić żelazną dyscyplinę wśród swoich posłów, tak że nikt nie śmiał zagłosować przeciw, wstrzymać się od głosu czy nawet wyciągnąć karty do głosowania.

Jednak ostatnie miesiące pokazują, że to już przeszłość. PiS coraz bardziej pogrąża się w imposybilizmie. Coraz częściej się zdarza, że ktoś zaśpi, nie przyjdzie na posiedzenie komisji albo wrzuci jakąś poprawkę czy wręcz zagłosuje z opozycją. A im więcej emocji towarzyszy danej kwestii i im bardziej skomplikowana jest materia legislacyjna, tym łatwiej doprowadzić do chaosu.

Czytaj więcej

Michał Kolanko: Walka o wiatraki do samego końca

Emocje są tu niezwykle ważne. Bowiem populizm definiuje się jako sposób uprawiania polityki, który żywi się lękami społecznymi. Tyle że w przeciwieństwie do odpowiedzialnej polityki, która tym lękom stara się zaradzić, populizm na nich żeruje i podsyca. Gdy kilka lat temu PiS zaostrzył przepisy dotyczące wiatraków, pojawiały się tłumaczenia, że to w trosce o zdrowie i komfort życia Polaków. Nic więc dziwnego, że dziś, kiedy PiS zobowiązał się przed Komisją Europejską do liberalizacji tych przepisów, przeciwko temu wciąż są nie tylko politycy Solidarnej Polski, ale widać też coraz silniejszą frakcję w samym PiS, która w obawie przed wyborcami, chce wykazać się walką z wiatrakami. Te obawy części Polaków są tak silne, że jeden z posłów PSL opowiadał ostatnio, że jest to jeden z głównych tematów na spotkaniach z wyborcami.

Na zmianie przepisów zależy rządowi, a szczególnie Kancelarii Premiera, która chce uzyskać unijne fundusze na Krajowy Plan Odbudowy. Do tego potrzebuje spełnienia tzw. kamienia milowego w postaci liberalizacji przepisów wiatrakowych. Ale w samej partii wcale nie ma woli, by do tego doprowadzić. Raczej jest lęk przed strachami, którymi żyją wyborcy. I w ten sposób nie tylko rząd coraz bardziej rozjeżdża się z własnym zapleczem partyjnym, ale coraz bardziej widać, że w PiS brakuje dziś ośrodka decyzyjnego, który potrafiłby ważną dla interesów partii sprawę doprowadzić do skutku. Ustawa pewnie wejdzie w życie, ale z taką liczbą obwarowań, by móc powiedzieć Komisji, że przepisy zliberalizowano, a zarazem przekonać obywateli, że wcale nie będzie łatwiej budować farm wiatrowych na lądzie. I tak imposybilizm idzie w parze z populizmem. 

Tryb prac nad ustawą wiatrakową nosi typowe objawy zjawiska, które dotknęło obozu rządzącego. Prawo i Sprawiedliwość wygrywało kolejne wybory od 2015 r. dlatego, że potrafiło przekonać obywateli o własnej sprawczości. Jeśli na czymś tej partii zależało, to była w stanie przepchnąć dowolny projekt. Opanować Trybunał Konstytucyjny? Proszę bardzo! Zaorać Krajową Radę Sądownictwa? Potrzymajcie mi piwo!

Sprawczość w dużej mierze polega na istnieniu silnego ośrodka woli politycznej, który jest w stanie bezwzględnie narzucać swoje decyzje poszczególnym posłom na etapie prac parlamentarnych. Opiera się również na tym, by likwidować partykularyzmy – rozbieżne interesy różnych grup wewnętrznych, inercję poszczególnych ministerstw i departamentów, bezradność komisji itd. PiS potrafił zaprowadzić żelazną dyscyplinę wśród swoich posłów, tak że nikt nie śmiał zagłosować przeciw, wstrzymać się od głosu czy nawet wyciągnąć karty do głosowania.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska