Reklama

Czarny papież z dredami na motorowerze oraz Blanchett, Roberts i Clooney w Wenecji

Otwierający festiwal w Wenecji film „La Grazia” Paola Sorrentino opowiada o fikcyjnym prezydencie Włoch, który kończy swoją kadencję i rozlicza się z życiem. To opowieść o polityce, sumieniu, miłości, odpowiedzialności wobec rodziny, narodu, historii.

Publikacja: 28.08.2025 08:35

Czarny papież z dredami na motorowerze oraz Blanchett, Roberts i Clooney w Wenecji

Foto: REUTERS/Remo Casilli

Parady gwiazd na uroczystości otwarcia mogłoby Wenecji pozazdrościć nawet Cannes. Cate Blanchett, Julia Roberts, George Clooney, Tilda Swinton… Mieli co robić dziennikarze modowi, bo bohaterowie, a zwłaszcza bohaterki wieczoru zachwycali kreacjami. Mieli co robić dziennikarze portali plotkarskich. I fani kina zgromadzeni przed Pałacem Festiwalowym.

Reklama
Reklama

Ale też nie mogli czuć się zawiedzeni ceremonią kinomani, bo w głównych rolach wystąpili tego wieczoru również dwaj wielcy artyści kina – wybitny twórca ponad 80 filmów fabularnych i dokumentalnych Werner Herzog i wręczający mu Złotego Lwa za całokształt twórczości Francis Ford Coppola. Piękne, wzruszające chwile pozostają w historii festiwalu.

Festiwal w Wenecji: polityk mądry i empatyczny

Ale największym bohaterem wieczoru stało się samo kino. I chwała dyrektorowi weneckiego festiwalu Albertowi Barberze, że na otwarcie imprezy wybrał właśnie dzieło Paola Sorrentino „La Grazia”.

Sorrentino już wcześniej pokazał dwa filmy o politykach z najwyższej półki.

Reklama
Reklama

W „Boskim” portretował wieloletniego premiera Włoch Giulio Andreottiego, zaś w „Loro” – premiera-miliardera Silvio Berlusconiego. Teraz opowiada o ostatnich dniach urzędowania prezydenta Włoch, tym razem fikcyjnego. Tony Servillo wciela się w człowieka, który swoją funkcję pełni z godnością i mądrością. Przed odejściem na polityczną emeryturę Mariano De Santis ma jeszcze podjąć ogromnie ważną decyzję – na jego podpis czeka prawo do eutanazji. W ultrakatolickich Włoszech. Musi też rozważyć dwa wnioski o ułaskawienie ludzi, którzy popełnili zbrodnię morderstwa. Kobieta zabiła znęcającego się nad nią latami męża, mężczyzna – chorą na Alzheimera żonę.

A przecież jest jeszcze jego własne życie, z którym się rozlicza. Wielka miłość do żony, z której śmiercią nigdy nie mógł się pogodzić. To ogromne uczucie ma swoją zadrę – czterdzieści (!) lat temu żona go zdradziła i De Santis do dzisiaj nie wie z kim. Zdrada ukochanej kobiety nie przestaje go boleć. Są wreszcie dzieci. Syn, muzyk, z którym ojciec ma kontakty sporadyczne. I mieszkająca z nim córka, świetna prawniczka. To ona pilotuje prawo do eutanazji. 

Najważniejsze pytania i Toni Servillo

„La Grazia” jest filmem całkowicie spełnionym. Ekran zapełniają różne postacie, a każda z nich, nawet epizodyczna, jest pełna i świetnie narysowana. Od wspaniałego czarnego papieża z dredami, który na spotkanie z prezydentem przyjeżdża na motorowerze, przez barwną postać wieloletniej przyjaciółki De Santisa, a na ochroniarzach polityka kończąc. Wszystko w tym filmie gra, a Sorrentino zadaje pytania o współczesne wartości, o władzę, o moralność, o relacje rodzinne i międzypokoleniowe. O miłość i pamięć. O przyjaźni i odpowiedzialności. Jednocześnie nie narzuca moralizatorskiego tonu. Więcej – w filmie dużo jest najwyższej próby humoru. 

Czytaj więcej

Wenecja pełna niepokoju: Film o tragedii Palestyny i nowy „Frankenstein"

Wreszcie jest On: ulubiony aktor Paola Sorrentino – Toni Servillo. Wystąpił w siedmiu z dziesięciu filmów reżysera. Tu jako De Santis wnosi na ekran mądrość, ludzkie ułomności, niepokoje, wartości, którym chce pozostać wierny. Pyta, próbuje dojść do ładu ze sobą i światem wokół. 

Wybitny, piękny film, bardzo potrzebny w trudnych czasach. Odpowiedź na nasze tęsknoty za lepszym, mądrzejszym, bardziej empatycznym światem. Film, który w czasie seansu wciąga, intryguje, zachwyca, a potem zostawia widza z ważnymi pytaniami. Czy nie taka właśnie powinna być rola sztuki?

Parady gwiazd na uroczystości otwarcia mogłoby Wenecji pozazdrościć nawet Cannes. Cate Blanchett, Julia Roberts, George Clooney, Tilda Swinton… Mieli co robić dziennikarze modowi, bo bohaterowie, a zwłaszcza bohaterki wieczoru zachwycali kreacjami. Mieli co robić dziennikarze portali plotkarskich. I fani kina zgromadzeni przed Pałacem Festiwalowym.

Ale też nie mogli czuć się zawiedzeni ceremonią kinomani, bo w głównych rolach wystąpili tego wieczoru również dwaj wielcy artyści kina – wybitny twórca ponad 80 filmów fabularnych i dokumentalnych Werner Herzog i wręczający mu Złotego Lwa za całokształt twórczości Francis Ford Coppola. Piękne, wzruszające chwile pozostają w historii festiwalu.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Film
Nie żyje Maciej Karpiński, scenarzysta m.in. „Kobiety samotnej” i „Różyczki”
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Film
Cate Blanchett wraca do Polski
Film
Warszawiak jak gość we własnym domu. Czy ekipy filmowe przekraczają granice?
Film
Kafka: samotność artysty
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Film
„Maszyna do miażdżenia”: Mark Kerr, legenda MMA, bije się teraz w kinach
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama