Przedstawiciele PiS złożyli w Sejmie projekt dotyczący powołania Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego. Brzmi dumnie, a jest durnie. Dlaczego tak mocnych słów używam? Bo tak ordynarnego i bezczelnego skoku na stanowiska w spółkach Skarbu Państwa jeszcze nie było. Projekt zakłada powołanie rady, która miałaby opiniować odwoływanie i zawieszanie członków organów nadzorczych państwowych spółek, uznanych za strategiczne. Co to oznacza w praktyce? Nominaci partyjni PiS pozostaną na stanowiskach po zmianie władzy z mocy ustawy. Wśród nieodwoływalnych wymieniani są szefowie m.in. Gaz-System, PSE, PERN, PKN Orlen i Polfy Tarchomin. Kadencja organów nadzorczych i zarządzających tych firm miałyby być wspólna i trwać pięć lat. Dalej w projekcie wskazano, że to Rada ds. bezpieczeństwa strategicznego miałaby opiniować odwoływanie członków tych organów.
Zmiana, której chce PiS, sprowadza się do tego, że gdy partia Kaczyńskiego przegra wybory, szefowie państwowych spółek nominowani za rządów Zjednoczonej Prawicy pozostaną na stanowisku. Daniel Obajtek, polityczny pupil Jarosława Kaczyńskiego i jeden z bohaterów afery mailowej, pozostanie prezesem Orlenu jeszcze przez pięć lat. Były wójt z Pcimia, który jest typowym politycznym nominatem, mógłby prowadzić politykę sprzeczną z polityką rządu, a ze strategicznej spółki państwowej zrobić pisowski zakład pracy.
Czytaj więcej
Nowa rada ds. bezpieczeństwa strategicznego ma na lata zablokować zmiany kadrowe w radach nadzorczych i zarządach kluczowych państwowych firm.
To, że władza robi skok na spółki Skarbu Państwa, pokazują choćby maile Michała Dworczyka i liczna korespondencja do wujków i ciotek politycznych, którzy wysyłali CV o pracę z wysokimi wymaganiami finansowymi. Sprawy były załatwiane od ręki. Państwowe spółki stały się dla PiS polityczną dojną krową. Zresztą nie tylko dla PiS, bo również poprzednikom z PO i PSL nepotyzm nie był obcy, co udowadniają choćby „listy wstydu” publikowane przez „Pulsu Biznesu”, pokazujące jak partie siedziały na garnuszku państwa. Tylko że skoku na taką skalę jeszcze nie było. I ten skok obecna władza próbuje usankcjonować ustawą.
„Światowe badania dowodzą, że wśród prezesów firm osiągających najlepsze wyniki przeważają menedżerowie z dłuższym stażem” - pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”. Tymczasem PiS urządziło w państwowych spółkach karuzelę kadrową. Po to, żeby dać się nachapać każdemu ze swoich. Informowaliśmy w „Rz”, że „w ciągu ostatniego roku wymieniono ponad jedną piątą czołowych menedżerów 42 czołowych firm pod kontrolą Skarbu Państwa”. W PKO BP Paweł Gruza jest trzecim prezesem od maja 2021 roku. Od początków rządów PiS w 2015 roku w Enerdze już 11 razy wymieniono szefa zarządu. Można tak wymieniać długo.