Jacek Nizinkiewicz: PiS = Pensje i Stołki

Rządzący przygotowują się na pożegnanie z władzą, próbując za wszelką cenę utrzymać swoich ludzi na państwowych stanowiskach. Nie ma to nic wspólnego z ideałami, które głosił Jarosław Kaczyński.

Publikacja: 25.10.2022 12:44

Ile zostało z hasła Jarosława Kaczyńskiego „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”?

Ile zostało z hasła Jarosława Kaczyńskiego „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”?

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Przedstawiciele PiS złożyli w Sejmie projekt dotyczący powołania Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego. Brzmi dumnie, a jest durnie. Dlaczego tak mocnych słów używam? Bo tak ordynarnego i bezczelnego skoku na stanowiska w spółkach Skarbu Państwa jeszcze nie było. Projekt zakłada powołanie rady, która miałaby opiniować odwoływanie i zawieszanie członków organów nadzorczych państwowych spółek, uznanych za strategiczne. Co to oznacza w praktyce? Nominaci partyjni PiS pozostaną na stanowiskach po zmianie władzy z mocy ustawy. Wśród nieodwoływalnych wymieniani są szefowie m.in. Gaz-System, PSE, PERN, PKN Orlen i Polfy Tarchomin. Kadencja organów nadzorczych i zarządzających tych firm miałyby być wspólna i trwać pięć lat. Dalej w projekcie wskazano, że to Rada ds. bezpieczeństwa strategicznego miałaby opiniować odwoływanie członków tych organów.

Zmiana, której chce PiS, sprowadza się do tego, że gdy partia Kaczyńskiego przegra wybory, szefowie państwowych spółek nominowani za rządów Zjednoczonej Prawicy pozostaną na stanowisku. Daniel Obajtek, polityczny pupil Jarosława Kaczyńskiego i jeden z bohaterów afery mailowej, pozostanie prezesem Orlenu jeszcze przez pięć lat. Były wójt z Pcimia, który jest typowym politycznym nominatem, mógłby prowadzić politykę sprzeczną z polityką rządu, a ze strategicznej spółki państwowej zrobić pisowski zakład pracy.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Nomenklatura szykuje się na przegrane wybory

To, że władza robi skok na spółki Skarbu Państwa, pokazują choćby maile Michała Dworczyka i liczna korespondencja do wujków i ciotek politycznych, którzy wysyłali CV o pracę z wysokimi wymaganiami finansowymi. Sprawy były załatwiane od ręki. Państwowe spółki stały się dla PiS polityczną dojną krową. Zresztą nie tylko dla PiS, bo również poprzednikom z PO i PSL nepotyzm nie był obcy, co udowadniają choćby „listy wstydu” publikowane przez „Pulsu Biznesu”, pokazujące jak partie siedziały na garnuszku państwa. Tylko że skoku na taką skalę jeszcze nie było. I ten skok obecna władza próbuje usankcjonować ustawą.

„Światowe badania dowodzą, że wśród prezesów firm osiągających najlepsze wyniki przeważają menedżerowie z dłuższym stażem” - pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”. Tymczasem PiS urządziło w państwowych spółkach karuzelę kadrową. Po to, żeby dać się nachapać każdemu ze swoich. Informowaliśmy w „Rz”, że „w ciągu ostatniego roku wymieniono ponad jedną piątą czołowych menedżerów 42 czołowych firm pod kontrolą Skarbu Państwa”. W PKO BP Paweł Gruza jest trzecim prezesem od maja 2021 roku. Od początków rządów PiS w 2015 roku w Enerdze już 11 razy wymieniono szefa zarządu. Można tak wymieniać długo.

Jarosław Kaczyński nigdy nie potrafił przegrywać. Zawsze doszukiwał się oszustw wyborczych czy manipulacji, kiedy PiS traciło władzę

Jarosław Kaczyński jeszcze w 2018 roku mówił, że „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”. Prezes PiS zapowiadał też, że osoby, które funkcjonują w spółkach Skarbu Państwa, nie będą kandydowały z list PiS na żadnym szczeblu samorządu. Partia przyjęła nawet w 2021 roku uchwałę zwalczającą nepotyzm. Teraz PiS chce przyspawać swoich ludzi do stołków i pensji. Czy szefa TVP również nie będzie można zmienić po zmianie władzy i w telewizji publicznej będzie wylewać się partyjna propaganda nawet po przegranych przez PiS wyborach?

Jarosław Kaczyński nigdy nie potrafił przegrywać. Zawsze doszukiwał się oszustw wyborczych czy manipulacji, kiedy PiS traciło władzę. Tym razem prezes zabezpiecza się na wypadek zmiany rządów i szykuje ciepłe posadki dla swoich ludzi. Tyle zostało z hasła „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”.

Przedstawiciele PiS złożyli w Sejmie projekt dotyczący powołania Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego. Brzmi dumnie, a jest durnie. Dlaczego tak mocnych słów używam? Bo tak ordynarnego i bezczelnego skoku na stanowiska w spółkach Skarbu Państwa jeszcze nie było. Projekt zakłada powołanie rady, która miałaby opiniować odwoływanie i zawieszanie członków organów nadzorczych państwowych spółek, uznanych za strategiczne. Co to oznacza w praktyce? Nominaci partyjni PiS pozostaną na stanowiskach po zmianie władzy z mocy ustawy. Wśród nieodwoływalnych wymieniani są szefowie m.in. Gaz-System, PSE, PERN, PKN Orlen i Polfy Tarchomin. Kadencja organów nadzorczych i zarządzających tych firm miałyby być wspólna i trwać pięć lat. Dalej w projekcie wskazano, że to Rada ds. bezpieczeństwa strategicznego miałaby opiniować odwoływanie członków tych organów.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Donald Trump zrobił PiS-owi przysługę. Niedźwiedzią
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy sceptyczni wobec Unii. To efekt oswajania z geopolityczną katastrofą
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?