Michał Szułdrzyński: Kaczyński wybrał Ziobrę zamiast von der Leyen

Odrzucając senackie poprawki do ustawy o SN PiS postawił na trwałość koalicji z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry, kosztem polepszenia relacji z Komisją Europejską. Tyle, że wraz ze spadkiem zainteresowania wojną na Wschodzie, kończy się miesiąc miodowy Polski i zgoda na taryfę ulgową dla Warszawy.

Publikacja: 09.06.2022 17:05

Michał Szułdrzyński: Kaczyński wybrał Ziobrę zamiast von der Leyen

Foto: PAP/Marcin Obara

Część parlamentarnych podchodów wokół likwidacji Izby Dyscyplinarnej była teatrem. Widzami byli wyborcy, którzy po spektaklu mieli bić brawo tym, kogo uznali za bardziej zasłużonego dla odblokowania środków z KPO: rządzący czy opozycja.

PiS w sumie cztery miesiące nie mógł się wykokosić z przyjęciem zgłoszonej przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji likwidującej ID, którą ten wcześniej uzgodnił z Komisją Europejską. Wreszcie jednak doszło do kompromisu. PiS poszedł trochę na rękę Zbigniewowi Ziobrze, który nie godził się np. na test niezawisłości sędziowskiej, ale i Ziobro musiał się cofnąć i zaakceptować test, ale w wersji light. PiS na końcu przyspieszył z przegłosowywaniem ustawy w Sejmie wiedząc, że na początku czerwca do Warszawy miała przyjechać Ursula von der Leyen.

To z kolei wykorzystała opozycja. Wiedząc, że von der Leyen przeforsowała porozumienie z Polską w Brukseli mimo sprzeciwu pięciu komisarzy, senatorowie opozycji przegłosowali w wigilię przyjazdu szefowej Komisji Europejskiej do Polski poprawki, które nie tylko przywracały sens pierwotnych propozycji Dudy, ale poszli znacznie dalej, w kierunku, którego domagał się w swym wyroku z 15 lipca TSUE. Opozycja mogła więc ogłosić, że Komisja odblokowała KPO dzięki ich poprawkom.

Czytaj więcej

„Jeśli PiS zmieni tylko nazwę Izby Dyscyplinarnej, a nie sędziów, to KE nie wyśle ani jednego euro”

Von der Leyen znajduje się pod silną presją. Parlament Europejski właśnie przegłosował rezolucję, która wzywa KE by nie przekazała Polsce ani grosza, jeśli w pełni nie wykona wyroku TSUE. Von der Leyen była bowiem lojalna i wpisała do KPO jako kamień milowy trochę mniej ambitną wersję likwidacji Izby Dyscyplinarnej, niż chciał TSUE, ale podobną do rozwiązania ustalonego w propozycji Dudy. Najkrócej chodzi o to, że TSUE domagał się przywrócenia wszystkich sędziów ukaranych przez ID, zaś Duda zaproponował im tylko możliwość rewizji ich spraw przez nowe ciało. W KPO stwierdzono, że Polska musi umożliwić im powrót, nie przesądzając, że mają wrócić z automatu. I to właśnie zirytowało część europosłów, którzy uznali, że szefowa Komisji nie dość walczy o praworządność w Polsce. Pojawiły się nawet wezwania, by von der Leyen podała się do dymisji.

Rezolucja PE nie ma wiążącej mocy, ale jest wyrazem nastrojów wśród europosłów. Dlatego też wypowiadając się na temat Polski von der Leyen zaostrzyła swoją retorykę, zapewniając, że sprawy praworządności nie odpuści.

PiS jednak we czwartek wszystkie merytoryczne poprawki zgłoszone w Senacie odrzucił. Postawił na to, by utrzymać kompromis z Ziobrą (przyjęcie poprawek spotkałoby się ze wściekłością Ziobry i oznaczałoby zerwanie mozolnie wynegocjowanego porozumienia w kruchej koalicji rządzącej), by mieć spokój do wyborów – wszak Jarosław Kaczyński zaczął już kampanię wyborczą samemu ruszając w Polskę i to samo nakazując partyjnym działaczom. To pragnienie okazało się ważniejsze niż wykonanie gestu wobec von der Leyen.

Czytaj więcej

Izabela Leszczyna: Do więzienia za blokowanie KPO

Ale to działanie może się okazać ryzykowne. Wojna w Ukrainie zaczęła nudzić Zachodnią Europę. Francja i Niemcy marzą by ona się skończyła. Początkowo Polska była na ustach wszystkich, wszyscy z podziwem wypowiadali się o naszej gościnności. Ale wojna przestaje być już ważna, a efekt dobrego wrażenia jakie zrobiła Polska, też zaczyna blaknąć. Może się nawet okazać, że swym nieprzejednanym stosunkiem wobec Rosji, Warszawa zacznie uwierać Zachód. Cóż, taka jest nasza racja stanu, musimy bronić Ukrainy i nie pozwolić na to, by Unia przeszła z Rosją do business as usual.

Ale faktem jest, że kończy się nasz miodowy miesiąc w Europie, no powiedzmy miodowy kwartał. Sprawa praworządności zeszła na jakiś czas na dalszy plan. Ale widać z nastrojów w PE, że właśnie wraca. Stąd, wybierając Ziobrę nad von der Leyen, Kaczyński podejmuje dość ryzykowną decyzję. Tym bardziej ryzykowną, że nasza gospodarka potrzebuje tych miliardów z KPO jak wysuszona upałem ziemia ulewy.

Część parlamentarnych podchodów wokół likwidacji Izby Dyscyplinarnej była teatrem. Widzami byli wyborcy, którzy po spektaklu mieli bić brawo tym, kogo uznali za bardziej zasłużonego dla odblokowania środków z KPO: rządzący czy opozycja.

PiS w sumie cztery miesiące nie mógł się wykokosić z przyjęciem zgłoszonej przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji likwidującej ID, którą ten wcześniej uzgodnił z Komisją Europejską. Wreszcie jednak doszło do kompromisu. PiS poszedł trochę na rękę Zbigniewowi Ziobrze, który nie godził się np. na test niezawisłości sędziowskiej, ale i Ziobro musiał się cofnąć i zaakceptować test, ale w wersji light. PiS na końcu przyspieszył z przegłosowywaniem ustawy w Sejmie wiedząc, że na początku czerwca do Warszawy miała przyjechać Ursula von der Leyen.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?