Część parlamentarnych podchodów wokół likwidacji Izby Dyscyplinarnej była teatrem. Widzami byli wyborcy, którzy po spektaklu mieli bić brawo tym, kogo uznali za bardziej zasłużonego dla odblokowania środków z KPO: rządzący czy opozycja.
PiS w sumie cztery miesiące nie mógł się wykokosić z przyjęciem zgłoszonej przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji likwidującej ID, którą ten wcześniej uzgodnił z Komisją Europejską. Wreszcie jednak doszło do kompromisu. PiS poszedł trochę na rękę Zbigniewowi Ziobrze, który nie godził się np. na test niezawisłości sędziowskiej, ale i Ziobro musiał się cofnąć i zaakceptować test, ale w wersji light. PiS na końcu przyspieszył z przegłosowywaniem ustawy w Sejmie wiedząc, że na początku czerwca do Warszawy miała przyjechać Ursula von der Leyen.
To z kolei wykorzystała opozycja. Wiedząc, że von der Leyen przeforsowała porozumienie z Polską w Brukseli mimo sprzeciwu pięciu komisarzy, senatorowie opozycji przegłosowali w wigilię przyjazdu szefowej Komisji Europejskiej do Polski poprawki, które nie tylko przywracały sens pierwotnych propozycji Dudy, ale poszli znacznie dalej, w kierunku, którego domagał się w swym wyroku z 15 lipca TSUE. Opozycja mogła więc ogłosić, że Komisja odblokowała KPO dzięki ich poprawkom.
Czytaj więcej
„Likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego ustawą przyjętą dziś przez Sejm to dopiero początek realizacji zobowiązań rządu PiS wobec Brukseli. Jeśli w nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej znajdą się ci sami sędziowie co w ID, jeśli do orzekania nie wrócą represjonowani sędziowie, to Komisja Europejska nie zgodzi się na wypłatę funduszy na polski KPO” – mówi Anna Słojewska, korespondentka „Rzeczpospolitej” w Brukseli.
Von der Leyen znajduje się pod silną presją. Parlament Europejski właśnie przegłosował rezolucję, która wzywa KE by nie przekazała Polsce ani grosza, jeśli w pełni nie wykona wyroku TSUE. Von der Leyen była bowiem lojalna i wpisała do KPO jako kamień milowy trochę mniej ambitną wersję likwidacji Izby Dyscyplinarnej, niż chciał TSUE, ale podobną do rozwiązania ustalonego w propozycji Dudy. Najkrócej chodzi o to, że TSUE domagał się przywrócenia wszystkich sędziów ukaranych przez ID, zaś Duda zaproponował im tylko możliwość rewizji ich spraw przez nowe ciało. W KPO stwierdzono, że Polska musi umożliwić im powrót, nie przesądzając, że mają wrócić z automatu. I to właśnie zirytowało część europosłów, którzy uznali, że szefowa Komisji nie dość walczy o praworządność w Polsce. Pojawiły się nawet wezwania, by von der Leyen podała się do dymisji.