Amerykanie od 2 września prowadzą na wodach międzynarodowych ataki na łodzie, które mają być wykorzystywane do przerzutu narkotyków do USA. Początkowo Amerykanie atakowali jedynie cele na Morzu Karaibskim, z czasem rozszerzyli te ataki również na cele na Pacyfiku. Wielu obrońców praw człowieka alarmuje, że ataki te stanowią złamanie prawa międzynarodowego i tzw. zabójstwa pozasądowe – Amerykanie nie przedstawiają bowiem żadnych dowodów dotyczących tego, że osoby znajdujące się na pokładach łodzi są uzbrojone i stanowią bezpośrednie zagrożenie dla USA, co usprawiedliwiałoby użycie przeciwko nim armii.
Kongres zajmie się doniesieniami „Washington Post”. Czy Pete Hegseth wydał rozkaz dobijania ocalałych w amerykańskim ataku z 2 września?
Z informacji przekazanych przez „Washington Post” wynika, że 2 września Hegseth miał wydać ustne polecenie przeprowadzenia drugiego ataku na ocalałych z przeprowadzonego wcześniej ataku na łódź, którą mieli płynąć domniemani przemytnicy narkotyków, ponieważ nie wszyscy płynący łodzią zginęli w pierwszym ataku. Łącznie w ataku tym miało zginąć – jak podawała strona amerykańska – 11 osób.
Amerykańscy parlamentarzyści przyznają, że nie wiedzą, czy doniesienia dziennika są prawdziwe, a część polityków Partii Republikańskiej wyraża daleko idący sceptycyzm. Wszyscy jednak są zgodni, że atakowanie rozbitków po zatopieniu łodzi przez armię USA budziłoby poważne wątpliwości prawne. – To urastałoby do rangi zbrodni wojennej, gdyby było prawdą – powiedział senator Tim Kaine, polityk Partii Demokratycznej.
Z kolei Mike Turner, kongresmen Partii Republikańskiej z Ohio pytany o te doniesienia podkreślił, że Kongres nie ma żadnych informacji na temat tego, by takie zdarzenie miało miejsce. Jak dodał, przewodniczący komisji obrony w Izbie Reprezentantów i Senacie wszczęli postępowania wyjaśniające w kwestii tych doniesień. – Gdyby to się wydarzyło, byłoby czymś bardzo poważnym i zgadzam się, że byłoby to działanie nielegalne – dodał.