[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/04/12/czy-platforma-nie-ulegnie-pokusie/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Los zrządził, że jeszcze przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi kolejne instytucje znajdą się pod polityczną kontrolą Platformy Obywatelskiej, która i tak dzierży dziś większość stanowisk w Polsce.
Na polityków rządzącej partii, a zwłaszcza na marszałka Bronisława Komorowskiego, niespodziewanie spadła więc olbrzymia odpowiedzialność. Muszą dopilnować, aby państwo działało sprawnie, a najważniejsze urzędy mogły wypełniać swoje funkcje. I Komorowski, i Platforma muszą jednak pamiętać, że przejmują urzędy w sytuacji szczególnej. Nie z demokratycznego wyboru, ale w wyniku dramatycznego wypadku.
Powołując następców urzędników, którzy zginęli pod Smoleńskiem, powinni więc uważać, by nie ulec pokusie politycznego zawłaszczenia tych instytucji. Wybór Jacka Michałowskiego na szefa Kancelarii Prezydenta i gen. Stanisława Kozieja na szefa BBN to dobry sygnał. Obaj uchodzą za uczciwych ludzi, solidnych urzędników z doświadczeniem w pracy dla państwa. Co najważniejsze – nie są działaczami partyjnymi.
Niepokojąca może być jednak nagłość i sposób ich powołania. W Kancelarii Prezydenta po śmierci jej szefa Władysława Stasiaka urzędował wszak wciąż jego zastępca Jacek Sasin. A wysocy urzędnicy Biura Bezpieczeństwa Narodowego o powołaniu ich przełożonego, następcy Aleksandra Szczygły, dowiedzieli się z telewizji.