Niestety to nie żart, ale skutek niedbalstwa posłów. Ponad rok temu Trybunał Konstytucyjny uchylił zbyt ogólny przepis mówiący o kierowaniu oskarżonych na przymusowe badania. Dał posłom 15 miesięcy na jego poprawienie. Napisanie nowego przepisu zajęłoby pewnie pięć minut, ale posłom zabrakło na to czasu. Tymczasem wyrok Trybunału zaczął obowiązywać.
Trudno mówić o nadzwyczajnej wpadce Sejmu, bo podobne powtarzają się w ostatnim czasie z zaskakującą regularnością. Ponad rok temu Sejm uchwalił przepisy mające usprawnić procesy. Duże sprawy miały być sądzone w dużych sądach, a nie w rejonowych. Zapomniano jednak o przepisach przejściowych. I setki spraw, w tym twórców stanu wojennego i Marka Dochnala, krążyły między sądami, gdyż nikt nie wiedział, kto ma się nimi zająć. Opóźnienia sięgnęły wtedy nawet pół roku.
W tym samym czasie Sejm uchwalił ustawę o lekarzu sądowym. Zamysł był prosty: zwolnienia uczestnikom procesów ma prawo wydawać tylko grupa medyków zatwierdzonych przez sądy. Miało to zapobiec oszustwom. Co z tego, skoro zapomniano o odpowiednich wynagrodzeniach dla tych lekarzy. W efekcie do zaszczytnej służby wymiarowi sprawiedliwości zgłosili się tylko nieliczni pasjonaci. Część procesów znowu trzeba było odraczać.
Sprawa badań psychiatrycznych jest kolejnym sygnałem alarmowym, że w Polsce nikt nie kontroluje stanowionego prawa. Może warto byłoby wyznaczyć choć jednego urzędnika, który by się tym zajął? Wydatek dla budżetu niewielki, a korzyści sporo.
Niestety podobne wpadki jak ta mogą się powtórzyć. W Sejmie trwa radosna twórczość komisji Palikota, która, nie bacząc na działanie całego systemu, uchyla bądź zmienia pojedyncze, czasem dość przypadkowo wybrane przepisy. Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy te szybkie nowelizacje wejdą w życie.